Indie: Mukormykoza atakuje pacjentów z COVID-19. Czym jest tzw. czarny grzyb?
W ostatnich dniach w Indiach notuje się nagły wzrost przypadków mukormykozy - groźnej grzybicy, która atakuje pacjentów z COVID-19 i ozdrowieńców. "Czarny grzyb", jak określa się tę infekcję, dla osłabionych organizmów jest śmiertelnie niebezpieczny. Co o nim wiemy?
Przed pandemią, a właściwie jeszcze przed kilkoma dniami, mało kto słyszał o mukormykozie. Temat wrócił za sprawą doniesień indyjskich mediów. "The Hindustan Times": "Dwa tysiące przypadków i osiem zgonów z powodu mukormykozy w Maharasztrze. Rząd utworzył specjalne oddziały", "The New Indian Express": "W drugiej fali COVID-19 przybywa przypadków ślepoty z powodu infekcji grzybiczych - ostrzegają lekarze w Maharasztrze i Gudżaracie".
Maharasztra to trzeci pod względem wielkości, a drugi pod względem liczby ludności stan w Indiach, Gudżarat to z kolei drugi po Maharasztrze najbardziej uprzemysłowiony region kraju. Notowana tam liczba infekcji mukormykozą zaskoczyła lekarzy. Dr Akshay Nair, którego cytuje BBC, twierdzi, że w ciągu ostatnich dwóch lat spotkał się z nie więcej niż 10 przypadkami w Bombaju, w którym praktykuje. - W tym roku jest inaczej - mówi. Dr Raghuraj Hegde, okulista z Bengaluru, dodaje, że wcześniej nie widział więcej niż jednego lub dwóch przypadków rocznie w ciągu ponad dekady.
Władze zareagowały. Minister zdrowia stanu Maharasztra Rajesh Tope ogłosił, że pacjenci z mukormykozą otrzymają bezpłatną pomoc w specjalnie do tego przeznaczonych oddziałach. W planach jest także kampania uświadamiająca na temat infekcji. Bo "czarny grzyb" staje się nowym, poważnym wyzwaniem dla pogrążonych w kryzysie Indiach.
Mukormykoza, zwana "czarnym grzybem", to poważna infekcja grzybicza wywoływana przez grupę grzybów z rzędu Mucorales (pleśniakowców), które powszechnie występują w glebie, roślinach, oborniku oraz butwiejących owocach i warzywach. Nasz układ odpornościowy z reguły łatwo zwalcza takie patogeny. Co innego, gdy mechanizmy obronne organizmu są osłabione.
Lekarze zwracają tutaj uwagę na osoby z cukrzycą, pacjentów z nowotworami, po przeszczepach, osoby zakażone wirusem HIV czy chore na AIDS. Mowa też o leczonych sterydami (np. deksametazonem), które stosuje się w szpitalach przy ciężkich przypadkach COVID-19. Jak zauważają lekarze, substancje te obniżają odporność i podnoszą poziom cukru. - Cukrzyca osłabia obronę immunologiczną organizmu, koronawirus ją nasila, a sterydy, które pomagają zwalczać COVID-19, działają jak paliwo dodane do ognia - zaznacza dr Akshay Nai, omawiając przypadki pacjentów z mukormykozą.
Infekcja najczęściej rozwija się w zatokach i nosie, ale może także atakować mózg, płuca i oczy. W zaawansowanym stadium konieczna może okazać się operacja.
Dr Nair w rozmowie z BBC wyjawił, że w kwietniu widział około 40 pacjentów cierpiących na mukormykozę. Wielu z nich było diabetykami, którzy wyleczyli się z COVID-19 w domu. Jedenastu z nich musiało mieć chirurgicznie usunięte oko.
Jak czytamy, połowa przypadków mukormykozy kończy się śmiercią.
Infekcja zaczyna się zwykle od zatkanego nosa, z którego może wydostawać się krwawa wydzielina. Pojawiają się gorączka, ból głowy i jednostronny obrzęk twarzy. Na grzbiecie nosa, wokół niego lub w górnej części jamy ustnej mogą wystąpić czarne zmiany. Jeśli grzyb zaatakuje płuca, u chorych występują ból w klatce piersiowej, trudności w oddychaniu czy kaszel z krwią.
Do objawów mukormykozy zaliczają się również: ból oczu i obrzęki, opadanie powiek, ograniczenie ruchów gałek ocznych, pogorszenie widzenia, zaczerwienienie podniebienia, a nawet obniżenie poziomu świadomości.
Ślady mukormykozy można znaleźć także na skórze. Poza wspomnianymi czarnymi zmianami w okolicach m.in. nosa w wyniku grzybicy mogą pojawić się zmiany przypominające pęcherze lub wrzody (również mogą przybrać czarną barwę). Obszar ten będzie zaczerwieniony, ciepły i bolesny. Może wystąpić wokół niego obrzęk.
Objawy pojawiają się zwykle dwa, trzy dni po wyzdrowieniu z COVID-19, a w niektórych przypadkach infekcja pojawia się jeszcze podczas rekonwalescencji.
Indyjscy lekarze niestety twierdzą, że większość chorych zgłasza się do nich zbyt późno - gdy tracą wzrok. Wtedy chirurgicznie usuwa się oko, aby infekcja nie dotarła do mózgu. W rzadkich przypadkach lekarze muszą usunąć kość szczęki, by zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby na inne tkanki.
Diagnoza opiera się głównie na ocenie klinicznej przeprowadzonej przez chirurga laryngologa. W celu potwierdzenia obecności grzyba zwykle wykonuje się biopsję - wskazuje indyjski magazyn "Outlook".
W początkowym stadium infekcji podaje się dożylnie do ośmiu tygodni leki przeciwgrzybicze. Jeśli mukormykoza postępuje, chory może wymagać interwencji zespołu lekarzy wielu specjalności, w tym okulisty, neurologa, endokrynologa, chirurga stomatologa czy chirurga szczękowo-twarzowego.
Lekarze wskazują, że u wszystkich pacjentów z COVID-19 i ozdrowieńców, nie tylko z cukrzycą, koniecznością jest kontrolowanie poziomu cukru we krwi - szczególnie u tych, w leczeniu których wykorzystywane były bądź są sterydy - przekazał magazynowi "Outlook" dr Sameer Kaushal, dyrektor oddziału okulistyki w Artemis Hospital.
IRz