Natalia Dziąg, założycielka inicjatywy Niestereotypowi i wkrótce prezeska fundacji o tej samej nazwie, opowiada o pracy ze streetworkingu z osobami w kryzysie bezdomności, historii młodych dorosłych po pieczy zastępczej oraz planach uruchomienia w Łodzi domu dla osób w wieku 18-25 lat.
Inicjatywa Niestereotypowi
Natalia Dziąg mówi, że pomysł na Niestereotypowych wyrósł z jej doświadczeń wychowawczyni i trenerki na koloniach oraz warsztatach profilaktycznych dla nastolatków. Wspomina chłopaka, którego chciano wyrzucić z kolonii, a którego zatrzymała rozmową. Zauważyła, że młodzi z trudnych, defaworyzowanych środowisk potrzebują kogoś, kto poświęci im czas także poza obowiązkowymi zajęciami. Napisała więc wniosek o mikrogrant z dwojgiem znajomych jako animatorami. Projekt początkowo nie dostał finansowania, dlatego Dziąg zorganizowała zbiórkę i uzbierała dokładnie tyle, ile było potrzebne. Tak zaczął się rozwijać ruch Niestereotypowi, który dziś ma zostać przekształcony w fundację.
Praca na ulicy z młodymi
Po pracy jako terapeutka zajęciowa z osobami starszymi z Alzheimerem Dziąg przeprowadziła się do Warszawy i została streetworkerką. Wyjaśnia, że streetworking to "outreachowe" docieranie do osób w kryzysie bezdomności w miejscach, gdzie przebywają, w nurcie deinstytucjonalizacji. "Nie jesteśmy OPS-em, nie zapraszamy człowieka na swoich zasadach, tylko docieramy do niego tam, gdzie jest i pracujemy na jego gotowości" - podkreśla. Sama wcześniej wychodziła z rodziny zastępczej w procesie usamodzielniania i pamięta, że już wtedy podchodziła do osób w kryzysie bezdomności, rozmawiała z nimi i kupowała im jedzenie, mimo że miała do dyspozycji 200 zł alimentów. Dziś jej główną grupą są młodzi dorośli w wieku 18-25 lat, często po placówkach opiekuńczo-wychowawczych, którzy nie są przygotowani do samodzielnego życia. Opowiada o 18-latku z domu dziecka w Łodzi, z umiarkowaną niepełnosprawnością i analfabetyzmem, który wychodzi z placówki bez podstawowych umiejętności i stałego, bezpiecznego dorosłego obok siebie.
Bezpieczny dorosły
Dziąg podkreśla, że bezdomności nie można sprowadzać do "wyboru" czy "winy" i wskazuje na wiele przyczyn: konflikty rodzinne, rozstania, eksmisje, pobyty w zakładzie karnym, choroby i kryzysy psychiczne. Zwraca uwagę na tzw. bezdomność instytucjonalną, gdy osoba ma meldunek, ale nie ma dokąd wrócić, oraz bezdomność ukrytą, gdy ktoś po załamaniu nerwowym czy chorobie stopniowo traci wsparcie bliskich. Z własnego doświadczenia mówi też o przemocy w domu adopcyjnym, ucieczkach i braku reakcji części nauczycieli oraz o tym, jak ważni okazali się ludzie spoza rodziny, którzy "uwierzyli" w jej relację i zobaczyli w niej nie demoralizację, ale objawy niezaspokojonych potrzeb. "Uwielbiam pojęcie znaczącej bezpiecznej osoby dorosłej" - zaznacza i wskazuje, że wielu młodych po placówkach, którzy doświadczyli traum i zaniedbań instytucjonalnych, opuszcza system bez takiej osoby u boku.
Dom dla młodych i nadzieja
W Łodzi trwają przygotowania do dużej wigilii organizowanej przez MOPS, ale Dziąg od kilku lat prowadzi też kameralne wigilie dla około dziesięciu osób doświadczających bezdomności. Chodzi jej o wspólne siedzenie przy stole, rozmowę i poczucie bycia w małej wspólnocie. Młodzi sami pytają już, czy w tym roku spotkanie także się odbędzie. Natalia zapowiada, że po rejestracji fundacji w styczniu ruszy zbiórka na wynajem domu dla młodych osób w kryzysie bezdomności w Łodzi. Chce stworzyć miejsce na mniejszą liczbę osób, gdzie będzie można szybko zapewnić bezpieczny dach nad głową i dalej planować wsparcie. Mówi, że młodzi mają w tym domu współodpowiadać za przestrzeń i że kluczowe jest widzenie ich potencjału. - W każdym człowieku jest potencjał - podsumowuje.








