Nadciąga tridemia - mutują trzy wirusy jednocześnie. W lutym będzie najgorzej
Rekordowa liczba zachorowań na grypę, połączona z wirusem RSV oraz wciąż obecnym wśród nas wirusem COVID-19 powoduje, że ostatnie dni to prawdziwa fala pacjentów w klinikach, przychodniach oraz na szpitalnych izbach przyjęć. W opinii Okręgowej Izby Lekarskiej to dobry moment, by wznowić dyskusję o konieczności promocji szczepień ochronnych. Specjaliści zwracają uwagę, że obecna sytuacja coraz częściej nazywana jest „tridemią”. Czy to uzasadnione?
Jak mówi dr Karina Witkiewicz, pulmonolog oraz członek Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, nazywanie obecnej sytuacji tridemią jest w pełni uzasadnione. Co więcej, to dopiero początek problemów, jakie może przynieść nasilona emisja wirusów w społeczeństwie.
- To jest wierzchołek góry lodowej i tak naprawdę początek tego, co się będzie działo za tydzień czy za miesiąc - mówi dr Karina Witkiewicz.
- Tridemią nazywamy wzrost zakażeń COVID-19 oraz grypy i wirusa RSV. Narastanie zachorowań jest wręcz lawinowe. Najtrudniej jest obecnie ocenić ilość zakażeń wirusem RSV, ciężko powiedzieć ile go jest, bo nie ma obowiązku zgłaszania przypadków do stacji Sanitarno-Epidemiologicznych. W latach poprzednich szczyt sezonu grypowego miał miejsce w lutym lub marcu, co oznacza, że to jeszcze przed nami. Spodziewamy się więc kumulacji na wszystkich oddziałach zachowawczych, chorób wewnętrznych czy chorób zakaźnych. Taka sytuacja to oczywiście "zabieranie" łóżek w szpitalach innym pacjentom. Dodajmy, że osoby chore zakaźnie muszą być izolowane, co również generuje zamieszanie na oddziałach - mówi dr Karina Witkiewicz.
- To, co miało miejsce prewencyjnie na początku pandemii, było skuteczne jeżeli chodzi o ograniczanie emisji wirusów. Mowa o maseczkach, mniej intensywnym kontakcie międzyludzkim, myciu rąk, dezynfekcji. Obecnie takie zasady nie są stosowane, a przed nami ferie zimowe czy np. spotkania w szkołach i przedszkolach na dzień babci i dziadka, czyli wydarzenia wymagające bliższych relacji. Nosicielami wirusów są najczęściej dzieci i osoby starsze - mówi dr Witkiewicz.
Okręgowa Rada Lekarska w Szczecinie zaapelowała do Ministerstwa Zdrowia o intensyfikację działań edukacyjnych i promocyjnych w zakresie szczepień przeciwko grypie. W opinii Rady tylko takie działanie może poskutkować ograniczeniem ilości zachorowań w przyszłości. Wśród propozycji było wystawienie e-recept dla całej populacji, co pozwoliłoby na odciążenie lekarzy POZ czy sezonowe otwieranie (lub wykorzystanie dotychczasowej infrastruktury) sezonowych punktów szczepień w uczęszczanych miejscach np. galeriach handlowych.
- Poza aspektem utrudnionego dostępu do placówek ochrony zdrowia dla pacjentów nieinfekcyjnych należy podkreślić fakt niegospodarności finansowej wynikających z braku należytego wspierania przez państwo działań profilaktycznych w aspekcie szczepień ochronnych. Działania profilaktyczne prowadzące do zapobiegania rozwoju chorób zakaźnych lub minimalizowanie powikłań jest bezsprzecznie korzystne finansowo i może spowodować przesuniecie środków finansowych na np.: leczenie onkologiczne pacjentów - mówi dr Michał Bulsa, Prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.
Wzrastający odsetek pacjentów niepodających się szczepieniom ochronnym odnotowywany przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego nie spotkał się z do tej pory z reakcja Ministerstwa Zdrowia stąd pilny apel Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.
CZYTAJ TAKŻE:
Teraz COVID-19 to zupełnie inna choroba z innymi objawami
Objaw grypy widać na twarzy. Coraz więcej takich przypadków w Polsce