Czy tatuaże szkodzą zdrowiu?
Przedstawicielom starszego pokolenia tatuaże często kojarzą się negatywnie - z więzieniem. Młodzi ludzie nie mają takich skojarzeń, tatuują się często i chętnie. Przeciętny klient salonu tatuażu ma 18-34 lata i jest odporny na uprzedzenia, chce wyróżnić się z tłumu, podkreślić swoją indywidualność. Statystycznie nawet co ósmy dorosły Polak ma już przynajmniej jeden tatuaż. Czy takie ozdabianie ciała jest aby na pewno bezpieczne? Sprawdźmy.
Czas potrzebny na wykonanie tatuażu jest różny, w zależności od wielkości wybranego wzoru i jego skomplikowania. Mały, jednokolorowy napis może powstać już w 30 minut, wielobarwne rysunki zajmujące większe partie skóry to praca na kilka godzin. W tym czasie cieniutka igła nakłuwa skórę od kilkuset do trzech tysięcy razy na minutę, wtłaczając do skóry właściwej barwnik. Już sama ta mechaniczna czynność nie jest obojętna dla organizmu, który prawie zawsze reaguje odpowiedzią - zaczerwienieniem, opuchlizną, drobną wysypką.
W niektórych przypadkach komplikacje są poważniejsze (dotyczy to ok. 6 proc. klientów), zmiany skórne utrzymują się miesiącami, a nawet latami i są odporne na stosowanie leczenie.
W czasie przebijania skóry do ustroju z łatwością mogą wniknąć bakterie, wirusy lub grzyby, dlatego tak ważne jest, by tatuować się wyłącznie w znanych, sprawdzonych i certyfikowanych salonach, o których wiadomo, że pracują z zachowaniem najwyższych standardów higieny.
Kilka lat temu polscy naukowcy przebadali najczęściej stosowane tusze - wzięli pod lupę dziesięć rodzajów. Co specjalnie nie zaskakuje, poszczególne kolory różnią się składem, ale różnią się też zawartością zdecydowanie niepożądanych metali ciężkich - w białych odkryto najwięcej ołowiu i kadmu, w zielonych - arsenu, w czerwonych rtęci, a w czarnych miedzi i chromu. Stężenie metali ciężkich różniło też tusze wyrabiane przez poszczególnych producentów.
Wnioski z badań nie są krzepiące - im większe tatuaże (lub im więcej ich na ciele), im bardziej wielobarwne, tym gorzej dla zdrowia ich posiadaczy. Toksyny przedostają się do krwioobiegu i mają tendencję do kumulowania się w poszczególnych organach. Trafiają też do węzłów chłonnych.
Ale nie tylko tusze są potencjalnie niebezpieczne. Szkodliwe metale, w pewnych ilościach, uwalniają się podczas procesy tatuowania z samej igły - chodzi przede wszystkim o chrom i silnie alergizujący nikiel.
Naukowców szczególnie jednak niepokoi benzopiren, zawarty w tuszach czarnych, najbardziej zresztą popularnych. O benzopirenie mogłeś już słyszeć nie raz, ponieważ jest jednym ze składników dymu tytoniowego. Substancja ta została uznana za rakotwórczą, a jej silnie kancerogenne właściwości potwierdziły badania wykonywana w warunkach laboratoryjnych na zwierzętach. Wykazano ponad wszelką wątpliwość, że benzopiren sprzyja powstawaniu zmian nowotworowych skóry.
Jak to się ma do ludzi mających na ciele tatuaże? Długofalowe skutki posiadania takich ozdób będą mogły rzetelnie ocenić tylko tzw. badania longituidalne, w których weźmie udział odpowiednio duża, reprezentatywna próba osób wytatuowanych współcześnie używanymi barwnikami. Część naukowców jest już teraz nieprzejadnana i odradza wszystkim wahającym się wykonywanie tatuaży, porównując je do ciał obcych latami sączących jad do organizmów właścicieli.
Zobacz także:
Donowanoza - wyjątkowo groźna choroba weneryczna