Chore dziąsła to chore serce. Zapalenie prowadzi do nadciśnienia, cukrzycy i udaru

Szacuje się, że aż 20-50 proc. światowej populacji zmaga się z chorobami dziąseł i choć problem jest powszechny, wciąż niewielu z nas ma świadomość, że krwawiące dziąsła mogą doprowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych. Istnieje wyraźny związek między chorobą dziąseł chorobą Alzheimera, cukrzycą, chorobami układu oddechowego i chorobami sercowo-naczyniowymi. Udowodnienie bezpośredniego, przyczynowego związku jest trudne. Jedne z ostatnich badań wykazały, że problemy z dziąsłami mogą… zwiększać ryzyko zawału. Dlaczego?

Chore zęby i dziąsła to chore ciało

Choroby serca każdego roku zabijają miliony ludzi na świecie. Lista czynników, które mogą doprowadzić do ich rozwoju, jest długa i stale się powiększa. Myśląc o zmniejszeniu ryzyka wystąpienia zawału serca, większość z nas skupi się na ograniczeniu stresu, rzuceniu palenia czy przejściu na zdrowszą dietę. To oczywiście ważne elementy prozdrowotnego stylu życia, które na pewno zaprocentują, jednak nie można pominąć pewnych - na pierwszy rzut oka - nieoczywistych czynników ryzyka.

Nowe analizy przeprowadzone na University of Birmingham sugerują, że osoby, które zmagają się z problemami w obrębie dziąseł są bardziej narażone na schorzenia układu sercowo-naczyniowego. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie BMJ Open. To nie pierwszy raz, gdy naukowcy wykazali, że to, co dzieje się z naszymi zębami i dziąsłami, nie jest problemem wyłącznie jamy ustnej.

Reklama

Choroby dziąseł - uleczalne i odwracalne, ale... do czasu

Paradontoza jest obecnie jednym z najczęściej występujących problemów zdrowotnych. Szacuje się, że cierpi na nią 7 na 10 Polaków. Objawy, które powinny wzbudzić nasz niepokój to odsłonięcie szyjek zębowych, nadwrażliwość zębów, krwawiące dziąsła, rozrośnięte-rozpulchnione dziąsła rozchwiane zęby czy nieświeży oddech. Szybka reakcja zdecydowanie zwiększa szanse na całkowite zażegnanie problemu, o czym wiedziała spora grupa osób (aż 38 proc.), biorących udział w badaniu przeprowadzonym przez Fundację Dr Laskus. Niestety, jako podstawowy element leczenia wskazywano dobór odpowiedniej pasty do zębów, a to nie wystarczy, by powstrzymać rozwój schorzenia.

- Leczenie paradontozy jest możliwe i składa się trzech faz: faza pierwsza - usuwająca przyczynę choroby (zabiegi higienizacyjne związane z higienizacją profesjonalną ale i domową , scalingu, root planingu, leczenie farmakologiczne, laserowe, korekta zwarcia), faza druga - korekcyjna, usuwająca skutki (zabiegi chirurgiczne naprawy lub regeneracji przyzębia, chirurgia śluzówkowo-dziąsłowa) i faza trzecia - utrzymująca efekty, która zakłada dużą pracę po stronie higienistki ale i pacjenta - tłumaczy współinicjatorka badań, dr n. med. Agnieszka Laskus, specjalista periodontologii i stomatologii ogólnej. 

Gra jest warta świeczki, ponieważ nie chodzi tylko o sam komfort pacjenta czy efekt wizualny (nieleczona paradontoza prowadzi do zaburzeń w estetyce biało-czerwonej , rozchwiania zębów a to skutkuje przemieszczeniami zębów lub ich utratą co w konsekwencji prowadzi do ubytków w jamie ustnej) - badania dowodzą, że problemy z dziąsłami mogą prowadzić do rozległych stanów zapalnych, a także wpływać na układ sercowo-naczyniowy głównie za sprawą bakterii, które gromadząc się w kieszonkach dziąsłowych, namnażają w nich i za pomocą naczyń krwionośnych dostają do innych układów w obrębie organizmu.

Przez jamę ustną do serca

Teraz naukowcy z University of Birmingham dokładnie przyjrzeli się danym ponad 64 tys. pacjentów, u których historia choroby wskazywała na wcześniejsze przebycie chorób przyzębia z dokumentacji, prowadzonych przez lekarzy rodzinnych. Prawie 61 tys. pacjentów kwalifikujących się do analizy miało zapalenie dziąseł, a ponad 3,3 tys. zapalenie przyzębia. Dane tych pacjentów porównano z danymi ponad 250 tys. pacjentów, u których w historii choroby nie było informacji na temat chorób przyzębia. Liczba kobiet i mężczyzn nieznacznie się różniła, a średnia wieku wynosiła 44 lata, 30 proc. badanych paliło papierosy. Eksperci odkryli u pacjentów z chorobami dziąseł m.in. zwiększone ryzyko rozwoju choroby sercowo-naczyniowej o 18 proc. (np. niewydolność serca, udar), a ryzyko wystąpienia zaburzeń kardiometabolicznych wzrosło o 7 proc. (np. wysokie ciśnienie krwi, cukrzyca typu 2). Okres obserwacji trwał około 3 lat.

W dużym badaniu Paradontitis and Its Relation to Coronary Artery Disease, obejmującym ponad 1600 osób w wieku powyżej 60 lat choroba dziąseł była powiązana z prawie 30-procentowym, wyższym ryzykiem pierwszego zawału serca.

Natomiast jak wynika z badań Fundacji Dr Laskus, zaawansowaną postać paradontozy, która wymaga specjalistycznego leczenia, ma co dziesiąty Polak. Dla porównania dwukrotnie rzadziej chorujemy ma cukrzycę (dotyka co 20 z nas). Oznacza to, że wielu z nas jest narażonych na poważne, ogólnoustrojowe konsekwencje, w tym problemy ze strony układu sercowo-naczyniowego.

Zapalenie jest jedną z głównych przyczyn uszkodzenia naczyń krwionośnych, a także serca. A do zapalenia najłatwiej dochodzi wówczas, gdy do naczyń krwionośnych dostaną się chorobotwórcze drobnoustroje. Zarówno drobnoustroje jak i wydzielane przez nie produkty gromadząc się przy ścianach naczyń sa główną przyczyną tworzenia się blaszki miażdżycowej i usztywniania naczyń co w konsekwencji skutkuje miażdżycą naczyń krwionośnych, rozwojem nadciśnienia tętniczego, mikrozawałami. W jamie ustnej znajdziemy mnóstwo bakterii, które namnażają się na płytce nazębnej. A w dziąsłach znajdziemy... mnóstwo naczyń krwionośnych. Droga do zapalenia nie jest więc zbyt długa i skomplikowana.

Profilaktyka w domu i w gabinecie

- My, lekarze zajmujący się zdrowiem jamy ustnej, jesteśmy dalecy od straszenia pacjentów, ale wiemy, jak ważna, a może najważniejsza , jest edukacja. Choroby dziąseł są znaczącym problemem zdrowia publicznego, a biorąc pod uwagę, jakie mogą mieć powikłania, musimy zwracać uwagę zarówno na profilaktykę, jak i prawidłowe leczenie. Chociaż na rynku nie brakuje dostępnych od ręki past, żeli i innych preparatów na szeroko rozumiane "krwawiące dziąsła", tylko specjalista może ocenić stopień zaawansowania choroby i wdrożyć właściwe postepowanie lecznicze - podkreśla dr n. med. Agnieszka Laskus.

Choć nie na wszystkie czynniki, zwiększające ryzyko rozwoju chorób dziąseł mamy wpływ (np. genetyka, przyjmowanie leków, które zmniejszają produkcję śliny), na wiele z nich tak. Mowa przede wszystkim o codziennej higienie - szczotkowaniu zębów dwa razy dziennie i nitkowaniu. Kluczowe są także stałe przeglądy stomatologiczne, w czasie których lekarz może ocenić stan jamy ustnej i wcześnie zareagować. 

CZYTAJ TAKŻE: 

Ślina to naturalny antybiotyk i trucizna w jednym

Mikrobiom jamy ustnej ma wpływ na kondycję organizmu

INTERIA.PL/materiały prasowe

W serwisie zdrowie.interia.pl dokładamy wszelkich starań, by przekazywać wyłącznie sprawdzone, rzetelne informacje o objawach i profilaktyce chorób, bo wierzymy, że świadomość i wiedza w tym zakresie pomogą dłużej utrzymać dobre zdrowie.
Niniejszy artykuł nie jest jednak poradą lekarską i nie może zastąpić diagnostyki i konsultacji z lekarzem lub specjalistą.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL