Zjawisko "superprzeziębienia". Z tym wkrótce może mierzyć się świat
Świat znosi obostrzenia. Środki bezpieczeństwa wprowadzone w związku z pandemią COVID-19 złagodzone zostały również w Australii, gdzie od początku były jednymi z najbardziej drastycznych. Otwarcie granic i inne zmiany przyczyniły się tam do wzrostu infekcji dróg oddechowych. Objawy są prawie takie same jak w przypadku zakażenia wirusem SARS-CoV-2, ale testy w kierunku koronawirusa dają wynik negatywny. Zjawisko to zaczęło funkcjonować jako "superprzeziębienie". Uważa się, przypadki superinfekcji wystąpią na całym świecie.
Po niemal dwóch latach zamknięcia Australia zdecydowała się złagodzić najpoważniejsze restrykcje. Kolejne kroki pociągnęły jednak za sobą zwiększoną liczbę infekcji dróg oddechowych - zarówno infekcji dolnych dróg oddechowych (do nich należy m.in. zapalenie płuc), jak i infekcji górnych dróg oddechowych (to np. przeziębienie).
Eksperci ds. zdrowia twierdzą, że wzrost zachorowań jest bezpośrednio związany z lockdownem. Jak zaznaczają, odporność, po prawie dwóch latach izolacji, jest na najniższym poziomie. Obecnie nasze organizmy są przytłoczone mnóstwem zarazków naraz. Infekcje, z którymi zmagają się teraz Australijczycy, określa się mianem "superprzeziębienia".
Profesor nadzwyczajny dr Ian Mackay z University of Queensland w rozmowie z "Medical News Today" zauważa: - Niektóre przypadki, które możemy uważać za "superprzeziębienia", mogą być po prostu normalnymi przeziębieniami, których zapomnieliśmy, jak rozpoznawać, gdyż Australia skutecznie trzymała je na dystans podczas pandemii. Podobny efekt odnotowano w listopadzie ubiegłego roku w Wielkiej Brytanii.
Jak zwraca się uwagę, zjawisko "superprzeziębienia" może wystąpić w każdym zakątku świata, gdzie środki bezpieczeństwa związane z COVID-19 złagodzono, lub gdzie dopiero zostaną złagodzone.
Objawy "superprzeziębienia" są niepokojąco znajome i wywołują popłoch wśród Australijczyków. Nie jest to jednak covid.
Osobom z "superprzezębieniem" dokuczają:
- katar,
- ból gardła,
- lepka wydzielina z oczu,
- suchy kaszel,
- gorączka,
- bóle głowy,
- bóle ciała.
Nie ma mowy o utracie smaku czy zapachu, które są charakterystyczne dla COVID-19. Lekarze, dla pewności, z wyżej wymienionymi objawami zalecają wykonanie testu w kierunku SARS-CoV-2.
Powrót do zdrowia w przypadku "superprzeziębienia" następuje zwykle w ciągu 5-7 dni.
Lekarze przypominają również o grypie. Zalecają zaszczepienie się przeciwko tej chorobie, by wzmocnić układ odpornościowy, który "ponownie wkracza w świat".
Szybkie rozprzestrzenianie się wirusów przeziębienia i grypy w Australii jest postrzegane jako dowód na to, że tegoroczny sezon grypowy może być trudny. W tej części świata trwa on od kwietnia do września.
- Zobaczymy pełne spektrum skutków, od bezobjawowych infekcji, po łagodne i umiarkowane choroby grypopodobne z gorączką, bólami mięśni, zmęczeniem i problemami z oddychaniem - spodziewa się dr Mackay. Według niego wielu chorych może trafić do szpitali. Odnotowywane będą również zgony.
- Bez testów laboratoryjnych w celu określenia, który wirus mamy, będziemy zgadywać, czy nasze objawy są spowodowane obecnym wirusem pandemicznym, grypą czy też innym z 200 ostrych wirusów układu oddechowego - podkreśla ekspert w rozmowie z "Medical News Today".
Problemem w obecnej sytuacji, jak zwraca się uwagę, staje się "zmęczenie" szczepieniami (wiele osób uważa, że przyjęło wystarczającą liczbę dawek), noszeniem maseczek i dystansowaniem się. Dr Mackay zaleca jednak rozsądne zachowanie w obliczu przeziębienia, grypy i COVID-19. Według niego powinniśmy postępować zgodnie z zaleceniami, które wprowadzono w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2.
Chodzi przede wszystkim o: dokładnie mycie rąk, noszenie maseczki oraz spotykanie się na zewnątrz i unikanie zatłoczonych przestrzeni zamkniętych.
CZYTAJ TAKŻE:
Krymsko-kongijska gorączka krwotoczna w Wielkiej Brytanii. Jak jest groźna?
Twardy lockdown w Szanghaju. Ludzie wołają o pomoc z balkonów i głodują