Dziecko wegetariańskie a witamina B12
Wiadomość o tym, że rodzice wegetarianie zamierzają używaną dietę stosować także i wobec swego dziecka, zwykle wywołuje w otoczeniu szereg kontrowersji i oporów. Oponentów wobec decyzji rodziców zwykle niepokoi kwestia niedoboru witaminy B12 w diecie malucha.
Bez witaminy B12 nie byłoby mowy o prawidłowej ilości czerwonych krwinek we krwi, bo to ona właśnie warunkuje ich powstawanie i rozwój. Od witaminy B12 jest uzależniona też odporność organizmu. Nowotwory, artretyzm, stwardnienie rozsiane oraz choroby umysłowe i nerwowe - nie byłoby mowy o ich wyleczeniu, gdyby nie witamina B12.
Krótkotrwały niedobór witaminy B12 nie prowadzi do trwałych powikłań, gdyż zapasy jej mogą być przechowywane w wątrobie od trzech do sześciu lat. Musi zatem minąć sporo czasu, nim da o sobie znać deficyt w tę witaminę. I tu pojawiają się już poważne źródła obaw tych, którzy niepokoją się wegetarianizmem dziecka.
Braki witaminy B12 zagrażają m. in. demencją, ataksją, atrofią nerwu wzrokowego, katatonią, psychozą, zmianami nastrojów, zawałem mięśnia sercowego i zakrzepicą żył, niedokrwistością megaloblastyczną oraz schorzeniami neurologicznymi.
Powszechnym argumentem tych, którzy obawiają się niedoboru witaminy B12 w diecie dziecka jest to, że jej podstawowym źródłem są produkty pochodzenia zwierzęcego. Wegetarianie zaś wykazują, że mają na nią mniejsze zapotrzebowanie z racji na sprawniejsze wchłanianie w przewodzie pokarmowym.
Ci, którzy trzymają się wyłącznie diety roślinnej rzeczywiście mogą mieć problemy z jej niedoborami, ale jeżeli używa się jajek, mleka i jego przetworów, wystarczy to zupełnie, by zapewnić wystarczający dla organizmu poziom witaminy B12.
W praktyce zatem wszystko zależy - jak w każdym przypadku - od zdrowego rozsądku rodziców. Dziecko niejedzące mięsa może bez problemu funkcjonować, gdy witaminę B12 otrzyma w innych produktach.