Zmarła 12 dni po narodzinach. Otrzymała "pocałunek śmierci"
Emerson zmarła, gdy miała zaledwie 12 dni. Lekarze nawet nie przypuszczali, że dziewczynka mogła być zakażona wirusem opryszczki zwykłej. Dla dorosłych wirus HSV zwykle nie stanowi większego zagrożenia, jednak dla noworodków i małych dzieci może być śmiertelnie niebezpieczny. W kontekście najmłodszych bywa określany "pocałunkiem śmierci", gdyż do zakażenia może dojść poprzez całowanie przez osoby dorosłe. "Przestańcie całować dzieci i zacznijcie myć ręce" - apeluje Presley Trejo, mama Emerson. Wyjaśniamy, jak objawia się wirus opryszczki zwykłej u tak małych dzieci.
25 lipca 2018 roku Presley Trejo i jej mąż Elias powitali na świecie długo wyczekiwaną córeczkę - Emerson. Mama, jak i dziecko czuły się na tyle dobrze, że po dwóch dniach pobytu w szpitalu mogły opuścić placówkę. Kilka dni później, podczas badania, pediatra zauważył w ustach dziewczynki mały pęcherzyk. "Powiedział nam, że to bardzo częste u noworodków i żebyśmy się tym nie martwili" - opowiadała Presley w rozmowie z 7News.
Minęło kolejnych kilka dni i stan Emerson znacznie się pogorszył. Do szpitala została przyjęta po tym, jak nagle przestała oddychać. Mama dziewczynki opowiedziała o zaobserwowanym wcześniej dziwnym pęcherzyku, ale personel medyczny powtórzył to, co pediatra kilka dni wcześniej - to normalne. Emerson miała lekką gorączkę, długo spała, nie budziła się zbyt często na karmienie, a lekarze tłumaczyli, że to efekt uboczny leków. Trzy dni później wypisano ją ze szpitala.
W domu dziewczynka dalej była ospała, nie miała apetytu. Objawy nie dawały jej mamie spokoju. Presley desperacko szukała odpowiedzi, co może dolegać jej córce. Dzwoniła od lekarza do lekarza, przeszukiwała internet. Wtedy odkryła, że objawy Emerson pasują do zakażenia wirusem opryszczki typu 1 (HSV-1). Lekarz, któremu opowiedziała o swojej teorii, poradził jej, aby zgłosiła się z dzieckiem wtedy, gdy nie obudzi się wieczorem na karmienie. Tak się nie stało, co na chwilę uspokoiło Presley. Niestety, w ciągu dnia u Emerson znów pojawiły się problemy z oddychaniem. Dziewczynkę przewieziono do szpitala. Tam okazało się, że to faktycznie HSV-1. Było jednak za późno, żeby ją uratować. Zawodziły nerki, wątroba, konieczne było podłączenie do respiratora. 6 sierpnia Emerson zmarła. Miała zaledwie 12 dni.
HSV to wirus opryszczki zwykłej. Wirus HSV-1 powoduje zwykle opryszczkę w górnej części ciała (wargi i jama ustna), a wirus HSV-2 powoduje głównie opryszczkę na narządach płciowych.
Wirus opryszczki typu 1 (HSV-1), czyli ten, który wykryto u Emerson, przenosi się z wydzieliną pęcherzykową, śliną, a także przez bezpośredni kontakt z błonami śluzowymi i skórą, czyli np. przy pocałunkach, poprzez picie z jednego naczynia, używanie tych samych sztućców, maszynek do golenia czy ręczników. U dorosłych objawia się zwykle jako opryszczka wargowa i nie jest szczególnie niebezpieczny, choć podkreśla się, że może nieść za sobą wiele komplikacji. Dla noworodków i małych dzieci, które nie mają jeszcze dobrze rozwiniętego układu odpornościowego, może być jednak śmiertelnie niebezpieczny. Bywa nazywany "pocałunkiem śmierci", gdyż może się przenieść, gdy zakażony dorosły całuje noworodka.
"Kiedy ktoś ma wirusa w swoim organizmie i całuje niemowlę, może doprowadzić do jego szybkiego rozprzestrzenienia. Możesz mieć wirusa i nawet nie wiedzieć, że go masz. Nie musisz mieć aktywnej opryszczki, aby ją przekazać. Wirus wydalasz ze śliną, a kiedy dostanie się na dziecko, przechodzi przez ciało bardzo szybko. Najpierw atakuje mózg. Pojawia się jako rodzaj zapalenia opon mózgowych. (...) Następnie rozprzestrzenia się na wszystkie narządy. Dzieje się to tak szybko, że nawet nie wiesz, że dziecko jest chore" - wskazuje Presley Trejo w poście opublikowanym w mediach społecznościowych kilka miesięcy po śmierci córeczki.
"Matka nigdy nie powinna być zmuszona do pochowania swojego dziecka. Wirus zabrał ją, gdy miała zaledwie 12 dni i obserwowaliśmy, jak umiera bardzo powoli. A teraz mam całe życie bez niej. Każdy powinien wiedzieć o tym wirusie i jego wpływie na dzieci i ich rodziny! Ludzie! Przestańcie całować dzieci, które nie są wasze! Myjcie ręce, kiedy jesteście w pobliżu noworodków" - apeluje.
Szacuje się, że nosicielami wirusa opryszczki może być nawet 90 proc. światowej populacji.
Dzieci są najbardziej narażone na zakażenie wirusem opryszczki w ciągu pierwszych czterech tygodni po urodzeniu. Nie powinno się całować dziecka, jeśli ma się opryszczkę, aby zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania się infekcji. Problem w tym, że zakażenie HSV często przebiega bezobjawowo.
Wirus opryszczki u noworodka może powodować:
- nienaturalną ospałość,
- drażliwość,
- brak apetytu,
- wysoką gorączkę,
- wysypkę lub owrzodzenia na skórze i w jamie ustnej (możliwe jest też zajęcie oczu),
- wybrzuszenie ciemiączka na przodzie główki,
- drgawki,
- napady padaczkowe.
U noworodków przechodzących infekcję wirusem opryszczki zazwyczaj konieczna jest hospitalizacja, a także dożylne podawanie leków przeciwwirusowych.
CZYTAJ TAKŻE:
Lekarka przestrzega przed powikłaniami ospy. Pokazała drastyczne zdjęcia
Coraz więcej rodziców nie chce szczepić dzieci. Wracają choroby dawne
Magdalena Stępień u Katarzyny Zdanowicz. Strata dziecka - czy czas goi rany?