Spędziła kilkanaście godzin na SOR w upokarzającej sytuacji. Usłyszała: „Nie ma refundacji z NFZ”

Wielkim upokorzeniem okazała się noc dla jednej z pacjentek Szpitala Bielańskiego w Warszawie, która trafiła na tamtejszy SOR po wypadku na rowerze. Chociaż w Polsce prężnie działają fundacje na rzecz walki z ubóstwem menstruacyjnym, okazuje się, że nadal istnieją miejsca, w których kobieta nie może liczyć na środki higieniczne, jeśli ma okres. Tym miejscem okazał się być szpital, w którym nie ma podpasek, ponieważ nie są one refundowane przez NFZ.

Trafiła do szpitala po wypadku na rowerze. Spędziła tam 15 godzin

Pani Paulina, której historię opisała "Gazeta Wyborcza", wybrała się wieczorem na przejażdżkę rowerową. W trakcie jazdy uległa jednak wypadkowi, na skutek którego - w odczuciu samej pacjentki - mocno się potłukła. Postanowiła sprawdzić, czy nie doznała poważniejszego urazu i samodzielnie wybrała się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu Bielańskim w Warszawie, do którego trafiła około godziny 21. Przez lekarza internistę pacjentka została przyjęta o godzinie 2 w nocy. Zlecił badania krwi oraz dokonał oględzin urazów, po czym uznał, że nie zagrażają one zdrowiu i życiu pacjentki. Zaproponował konsultację ze specjalistą szpitala, jednak ten był dostępny dopiero od godzin porannych.

Reklama

Siedziała na płaszczu, by nie zakrwawić siedzeń

Chociaż oczekiwanie na konsultację ze specjalistą było równoznaczne z nocą spędzoną w poczekalni SOR-u, pani Paulina postanowiła poczekać do rana i upewnić się, że w trakcie wypadku na rowerze nie doszło do poważniejszych obrażeń.

W pewnej chwili pacjentka poczuła, że rozpoczął się u niej okres - dwa dni wcześniej, niż się spodziewała. Kobieta nie miała przy sobie żadnych środków higienicznych, dlatego postanowiła poprosić pielęgniarki i pomoc. Kobiety w dyżurce pielęgniarskiej nie pomogły jednak pani Paulinie, ponieważ żadna z nich nie miała przy sobie ani podpasek ani tamponów. Zasugerowały, że pacjentka musi poczekać do rana, do otwarcia apteki lub sklepu szpitalnego, lub poprosić kogoś z rodziny o dowiezienie środków higienicznych.

Jako, że był środek nocy, pani Paulina postanowiła przeczekać do rana i zakupić podpaski w aptece. Do tego czasu siedziała na płaszczu rozłożonym na krześle, by nie ubrudzić go krwią menstruacyjną.

"Można skorzystać z papieru toaletowego"

Skierowano zapytanie do Szpitala Bielańskiego w Warszawie o tę sytuację, jednak dyrekcja odpowiedziała, że nikt z personelu nie przypomina sobie, by takowa miała w ogóle miejsce. Dodano również, że środki higieny osobistej nie są refundowane przez NFZ i nie ma systemowych rozwiązań, które gwarantowałyby pacjentkom przebywającym na oddziałach szpitalnych dostęp do podpasek czy tamponów w trakcie menstruacji. W komunikacie wydanym przez szpital pojawiła się również sugestia, że w takich sytuacjach zawsze "można skorzystać z papieru toaletowego".

Postawa szpitala jest tym bardziej zaskakująca, że na terenie Szpitala Bielańskiego znajduje się oddział ginekologiczno-położniczy, który na swoim wyposażeniu posiada podpaski dla pacjentek po zabiegach ginekologicznych czy porodach, jednak nikt nie zaoferował pomocy pani Paulinie, która łącznie w warszawskim SOR-ze spędziła 15 godzin. 


CZYTAJ TAKŻE: 

W aptekach już niebawem może zabraknąć leków

Te badania wykonasz za darmo. Jest refundacja NFZ

INTERIA.PL

W serwisie zdrowie.interia.pl dokładamy wszelkich starań, by przekazywać wyłącznie sprawdzone, rzetelne informacje o objawach i profilaktyce chorób, bo wierzymy, że świadomość i wiedza w tym zakresie pomogą dłużej utrzymać dobre zdrowie.
Niniejszy artykuł nie jest jednak poradą lekarską i nie może zastąpić diagnostyki i konsultacji z lekarzem lub specjalistą.

Dowiedz się więcej na temat: menstruacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL