B.1.617 - indyjski wariant koronawirusa. Co o nim wiemy?
Lekarze i naukowcy z niepokojem spoglądają na Indie i rozprzestrzeniający się tam wariant koronawirusa B.1.617. Zbierają też dane z kolejnych krajów, gdyż nowa odmiana SARS-CoV-2 wykroczyła już poza granice - przypadki zakażenia indyjskim wariantem odnotowano m.in. w Polsce. Z racji tego, że wariant z Indii zaczął się szerzyć stosunkowo niedawno, pod wieloma względami wciąż stanowi zagadkę. My zebraliśmy to, co ustalono do tej pory.
W Indiach - drugim pod względem liczby ludności państwie globu - diagnozowana jest blisko połowa wszystkich nowych infekcji SARS-CoV-2 na świecie i prawie jedna trzecia związanych z COVID-19 zgonów. Dziennie notuje się tam ponad kilkaset tysięcy zakażeń (były dni, kiedy informowano o 400 tysiącach nowych przypadków) i kilka tysięcy zgonów (na COVID-19 umiera w ciągu doby nawet ponad cztery tysiące chorych). Liczby zatrważają, a śledzący dane epidemiczne eksperci wskazują, że oficjalne statystyki mogą być zaniżane - mówi się o liczbie zakażeń od pięciu do nawet 10 razy większej.
W szpitalach brakuje miejsc dla pacjentów, brakuje też leków czy koniecznego do terapii tlenu medycznego. Z powodu utrzymującej się wysokiej liczby zgonów przepełnione są kostnice.
Rozwój wydarzeń w Indiach śledzi cały świat. Największe obawy budzi nowy wariant koronawirusa - B.1.617.
Specjaliści bacznie przyglądają się nowym wariantom, gdyż mogą one przyczynić się do wywołania nowych fal zakażeń, a wykryty w Indiach wariant traktowany jest jako jedna z przyczyn dramatycznej sytuacji w kraju.
Wariant indyjski - oficjalnie znany jako B.1.617 - został po raz pierwszy wykryty w Indiach w październiku ubiegłego roku.
- W przypadku tzw. wariantu indyjskiego B.1.617+ wyróżniamy podtypy 1, 2 i 3, z których podtypy 1 i 3 posiadają trzy mutacje w białku S wirusa. Są to: L452R, E484Q, P681R. Wykryty w Polsce podtyp drugi wirusa (B.1.617.2 - red.) nie ma mutacji E484Q, ale są dwie pozostałe - wyjaśniał w rozmowie z Polską Agencją Prasową zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny prof. Rafał Gierczyński.
Mutacja zwana E484Q jest podobna do mutacji E484K znalezionej w wariancie P.1, który po raz pierwszy wykryto w Brazylii, i wariancie B.1.351 - południowoafrykański. E484K jest znana jako "mutacja ucieczki", ponieważ wydaje się, że pomaga wirusowi częściowo uniknąć odporności wywołanej wcześniejszą infekcją lub szczepionkami.
Z kolei mutacja znana jako L452R znajduje się również w wariancie B.1.427 / B.1.429, po raz pierwszy zidentyfikowanym w Kalifornii. L452R występuje w genie kodującym tzw. domenę wiążącą receptor (RBD). Z badań nad mutacjami wynika, że mutacje w tym obszarze mogą pozwolić wirusowi na łatwiejsze rozprzestrzenianie się.
Warianty koronawirusa SARS-CoV-2 dzieli się na:
- Vols (variants of interest) - to warianty, które należy obserwować. Nie jest znana ich zdolność do transmisji ani wpływ na odpowiedź immunologiczną;
- VoCs (variants of concern) - to warianty, które szybciej się rozprzestrzeniają, mogą przyczyniać się do cięższego przebiegu COVID-19 i większej śmiertelności, a także mogą osłabiać odpowiedź odpornościową uzyskaną w wyniku przechorowania lub po przyjęciu szczepionki.
7 maja Public Health England (organ ds. zdrowia publicznego Wielkiej Brytanii) zmieniła kwalifikację dla wariantu indyjskiego na "wariant budzący niepokój" - VoCs. Dokładniej chodzi odmianę B.1.617.2.
"Oceniono, iż B.1.617.2 może rozprzestrzeniać się lepiej od dzikiego wariantu SARS-CoV-2, co więcej - może się transmitować tak samo dobrze, jak najlepszy dotychczas (ok. 60 proc. lepiej od wariantu dzikiego) - tzw. wariant brytyjski (B.1.1.7)" - czytamy we wpisie lekarza Bartosza Fiałka.
Największa transmisja tego wariantu w Wielkiej Brytanii obserwowana jest w miastach Bolton i Londyn. - Szczególnie niepokojące jest to, że wariant ten pojawił się w domach opieki, gdzie można spodziewać się, że mieszkańcy w większości zostali zaszczepieni - wskazał dr Simon Clarke, prof. nadzwyczajny mikrobiologii komórkowej na Uniwersytecie w Reading, cytowany przez "The Guardian".
10 maja Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała, że indyjski wariant koronawirusa został sklasyfikowany jako wariant "globalnego niepokoju".
Lista objawów zakażenia wirusem SARS-CoV-2 stale się wydłuża. Najbardziej klasyczne symptomy to: gorączka, suchy, uporczywy kaszel, zmęczenie, ból mięśni, ból głowy, utrata lub zmiana węchu i smaku. Pojawiają się one średnio po 5-6 dniach od zakażenia wirusem, mogą jednak wystąpić dopiero po 14 dniach.
W przypadku zakażenia indyjskim wariantem koronawirusa także mamy do czynienia z gorączką (przy czym, pojawia się ona dopiero po kilku dniach od wystąpienia pozostałych objawów lub może nie występować wcale) czy bólem głowy. U zakażonych tym wariantem, jak wskazują lekarze, mogą pojawić się również:
- mdłości,
- rozstrój żołądka,
- biegunka,
- wymioty,
- suchość w ustach,
- zaczerwienione, piekące oczy,
- katar.
Choć eksperci podkreślają, że niektóre warianty wymkną się obecnym szczepionkom i będą potrzebne zmiany w projektach preparatów, to jednak obecnie nie ma danych, na podstawie których można by postulować, że indyjski wariant B.1.617 może ograniczać ich skuteczność.
- Dla większości ludzi te szczepionki mogą oznaczać różnicę między łagodną chorobą lub jej brakiem a wylądowaniem w szpitalu z ryzykiem śmierci - mówi w rozmowie z BBC wirusolog dr Jeremy Kamil. I apeluje: - Proszę, weź pierwszą zaproponowaną szczepionkę. Nie wahaj się i nie czekaj na idealny preparat.
O skuteczności szczepionki przeciwko indyjskiemu wariantowi przekonany jest założyciel i szef firmy BioNTech Ugur Sahinariant.
- Wariant indyjski zawiera mutacje, które już wcześniej badaliśmy i przeciwko którym nasza szczepionka działa - podkreślał podczas konferencji prasowej zorganizowanej pod koniec kwietnia. Jego zdaniem "bastion", który stanowi szczepionka BioNTechu i Pfizera, wytrzyma.
Wariant indyjski rozprzestrzenił się na inne kraje. Poza wspomnianą Wielką Brytanią wykryto go m.in. Niemczech, Belgii, Szwajcarii czy Hiszpanii. W Polsce pierwszy przypadek indyjskiego wariantu potwierdzono 2 maja u polskiego dyplomaty ewakuowanego z Indii. Od tamtej pory w kraju wykryto co najmniej kilkanaście zakażeń z nim związanych.
Dodajmy, że w Polsce, podobnie jak w całej Europie, dominuje obecnie tzw. wariant brytyjski.
Od początku epidemii w Polsce stwierdzono również wystąpienie odmiany brazylijskiej i południowoafrykańskiej.
IRz