Kraków: Pierwsze w Polsce zabiegi osseointegracji. Nadzieja dla osób po amputacjach

W krakowskim Szpitalu na Klinach przeprowadzono pierwsze w Polsce zabiegi osseointegracji. To innowacyjna metoda protezowania, która zapewnia lepszą mobilność osobom po amputacji kończyn dolnych lub górnych. Dr Horst Aschoff, jeden z nielicznych specjalistów na świecie, który tematem osseointegracji zajmuje się od przeszło 15 lat, a który wykonał nowatorskie zabiegi w krakowskiej placówce, w rozmowie z Interią Zdrowie podkreśla: - Przy konwencjonalnych protezach pacjenci skarżą się na ból, otarcia czy owrzodzenia. W przypadku osseointegracji takich problemów nie ma, a mięśnie używane są w o wiele większym zakresie.

Pierwsze zabiegi osseointegracji w krakowskim Szpitalu na Klinach wykonano w poniedziałek, 24 maja. Jak podkreślają zarządzający szpitalem, osseointegracja to rewolucyjna metoda, która pacjentom po amputacjach daje szansę na nową jakość życia - stanowi bowiem alternatywę dla tradycyjnej protezy z lejem, na którą nierzadko uskarżają się jej posiadacze.

Osseointegracja. Na czym polega zabieg?

Zabieg osseointegracji polega na śródkostnym wszczepieniu implantu (endoprotezy), który następnie mocuje się bezpośrednio do zewnętrznych elementów protezy (egzoprotezy). W tym przypadku więc uzyskuje się bezpośrednie strukturalne i funkcjonalne połączenie między żywą kością a powierzchnią implantu, co zapewnia stabilne mocowanie między przebudowanymi biologicznymi tkankami a implantem tytanowym. W uproszczeniu - w metodzie osseointegracji chodzi o to, żeby implant wprowadzić do kości, a jednocześnie umożliwić zamontowanie protezy zewnętrznej.

Reklama

Pierwsze zabiegi z zakresu osseointegracji wykonywano w Goteborgu, w Szwecji. Od 1999 roku wykonuje się je w Niemczech. Polacy, którzy liczyli na ten zabieg, do tej pory musieli udawać się do zagranicznych placówek.

Dr Horst Aschoff, który odpowiada za przeprowadzenie pierwszych zabiegów w Polsce, od 2003 roku pomógł w ten sposób już 230 pacjentom.

Zalety osseointegracji

Wśród korzyści płynących z zastosowania osseointegracji wymienia się m.in. bezpośrednie przenoszenie siły na kość poprzez wszczepiony w nią trzpień, lepszą kontrolę nad protezą i jej stabilność, płynny i bezpieczny chód, naturalny ruch stawu biodrowego, poprawę propriocepcji - tj. czucia głębokiego, całkowitą swobodę ruchów kikuta we wszystkich kierunkach oraz możliwość pokonywania dłuższych dystansów.

- Przy konwencjonalnych protezach pacjenci skarżą się na ból, otarcia czy owrzodzenia. W przypadku osseointegracji takich problemów nie ma, a mięśnie, które zachowały się w pozostałości kończyny, używane są w o wiele większym zakresie. Pacjent może rozróżnić np., po jakim podłożu chodzi - czy jest to beton, czy może piasek, czy też trawa. Można również w o wiele większym zakresie używać mięśnia pośladkowego, co w tradycyjnej metodzie jest po prostu niemożliwe - zaznacza w rozmowie z Interią Zdrowie dr Horst Aschoff.

Pacjentami dr. Aschoffa są głównie osoby, które doznały poważnych urazów w wyniku wypadków komunikacyjnych, ale, jak słyszymy, to także osoby z kończyną amputowaną w wyniku działania nowotworu czy ofiary powikłań medycznych (spowodowanych głównie wymianą stawu kolanowego). Metodę osseointegracji rekomenduje się głównie osobom aktywnym, a także tym, które chcą wrócić do pracy, która wiąże się z wykonywaniem aktywności fizycznej.

Relacja po zabiegu osseointegracji

40-letni pan Marcin nogę stracił w 2007 roku w wyniku wypadku.

- Byłem kierowcą ciężarówki. Samego zdarzenia nie pamiętam. Wypadek spowodował kierowca samochodu osobowego, a potem zderzyliśmy się dwoma ciężarówkami. Odniosłem duże obrażenia, straciłem nogę. Dobrze, że przeżyłem. Miałem wtedy 27 lat - mówi w rozmowie z Interią Zdrowie.

Co potem? Proteza, tradycyjna.

- Trochę uciążliwe jest chodzenie, szczególnie na początku. Trzeba się przyzwyczaić. Lej, nawet najlepiej wykonany, przy dużej intensywności chodzenia zawsze powoduje obtarcia. Kikut w lecie, gdy jest bardzo gorąco - puchnie, w zimie kurczy się od zimna i lej słabo się trzyma... Ciągle się coś zmienia. A lej, który należałoby wymieniać przy każdym wahaniu wagi, to koszt kilkunastu tysięcy złotych - tłumaczy pan Marcin. I dodaje: - Próbowałem na różne sposoby zaprzyjaźnić się z protezą w leju, chodziłem na niej przez 10 lat. Dużo rzeczy mnie denerwowało. Proteza potrafi się odczepić, kiedy idzie się po mieście, i nagle, na ulicy, trzeba ściągnąć ubranie, wytrzeć lej do sucha i założyć z powrotem, co jest mało komfortowe. Ale generalnie, jak ma się dobrze dopasowany lej i bardzo pilnuje się masy ciała, żeby nie rosła i nie spadała, to poza tymi okresami, kiedy jest bardzo gorąco, to można z tym żyć. Tylko trzeba być bardzo zdyscyplinowanym. 

40-latek zabiegowi osseointegracji poddał się w Niemczech cztery lata temu, gdyż wtedy w Polsce nie było jeszcze takiej możliwości. - Przed wypadkiem byłem bardzo aktywną osobą, dziś też bardzo dużo się poruszam. Po tym zabiegu sam sposób chodzenia jest bardzo podobny do naturalnego - podkreśla.

Pytamy o pierwsze uczucie po zabiegu.

- Bardzo się dziwiłem, że jak podniosłem nogę i nią kręciłem, to noga mi się obracała wraz z kością. Nie mogłem w to uwierzyć. Cieszyłem się jak dziecko nową zabawką. Spodziewałem się, że na początku będzie boleć - wstawili mi przecież metal w kość. A to w ogóle nie bolało. Chciałem od razu chodzić. Wrażenia z chodzenia były takie jak przed wypadkiem. Można się zapomnieć - mówi pan Marcin.

Przeciwskazania do zabiegu osseointegracji

Osoba chcąca poddać się zabiegowi osseointegracji musi być w dobrym stanie zdrowia. Musi to być także osoba stabilna psychicznie. Nie może to być np. pacjent, który cierpi na różnego rodzaju schorzenia ogólne, głównie cukrzycowe - jeżeli przeszedł amputację w wyniku postępowania cukrzycy, to niestety nie może poddać się zabiegowi, gdyż ryzyko infekcji jest zbyt duże.

Wykluczane są także osoby biorące leki rozrzedzające krew oraz takie, u których występują choroby naczyniowe operowanej kończyny.

Osseointegracja w Polsce nie znajduje się na liście zabiegów refundowanych. Całkowity koszt zabiegu sięga ponad 150 tys. złotych. Lwią część kwoty stanowi koszt samej protezy. Finansowanie zabiegów najczęściej pochodzi od ubezpieczycieli, z odszkodowań otrzymanych po wypadkach komunikacyjnych lub wypadkach w pracy, a także z różnego rodzaju fundacji. 

Izabela Rzepecka

INTERIA.PL

W serwisie zdrowie.interia.pl dokładamy wszelkich starań, by przekazywać wyłącznie sprawdzone, rzetelne informacje o objawach i profilaktyce chorób, bo wierzymy, że świadomość i wiedza w tym zakresie pomogą dłużej utrzymać dobre zdrowie.
Niniejszy artykuł nie jest jednak poradą lekarską i nie może zastąpić diagnostyki i konsultacji z lekarzem lub specjalistą.

Dowiedz się więcej na temat: zabiegi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL