Miliony myśli, zapominalstwo albo hiperfokus. Jak naprawdę działają mózgi osób z ADHD?
Nawet milion Polaków ma ADHD. Przez lata o tym zespole mówiło się bardzo niewiele, a większość dotkniętych nim osób usilnie starała się dostosować do świata osób neurotypowych, nie wiedząc nawet "co jest z nimi nie tak". Dzisiaj, wraz ze wzrostem świadomości, obserwujemy falę diagnoz deficytu zaburzenia uwagi. Niektórzy uważają, że to kwestia mody. Innego zdania są pacjenci, którzy słysząc wreszcie diagnozę, czują ulgę. Właśnie obchodzimy Tydzień Świadomości ADHD.
Masowe wyobrażenie o ludziach z ADHD? Ekstrawertycy nieumiejący usiedzieć w miejscu, których wszędzie jest pełno i którym nie zamyka się buzia. To jednak tylko jedno (i wcale niewystępujące u wszystkich) oblicze ADHD. W istocie część dotkniętych nim ludzi to spokojni introwertycy, którzy cierpią przede wszystkim na zaburzenia koncentracji (wyróżnia się trzy podtypy ADHD: z przewagą zaburzeń uwagi, z przewagą nadruchliwości i impulsywności i podtyp mieszany). I to ci pierwsi - niezwracający uwagi otoczenia - być może cierpią najbardziej.
Aneta, pracownik naukowy, 40 lat: O takich dziewczynkach jak ja mówiło się: grzeczne dziecko. Byłam raczej cicha, nie przeszkadzałam na lekcjach, pomagałam rodzicom. Tak, miałam skłonność do wiercenia się, ale zamiast biegać jak opętana, raczej bawiłam się ołówkiem albo ruszałam pod stołem nogą. A jednak od dziecka czułam, że jestem inna. Nie mogłam skupić się w szkole. Często czułam się, jakby wyłączał mi się mózg, a słowa, które wypowiada ktoś obok, w ogóle do mnie nie docierały. Miałam zaburzoną percepcję czasu, wiecznie się spóźniałam. Wszystko gubiłam. Włożyłam naprawdę bardzo dużo wysiłku w to, żeby przebrnąć przez szkołę, studia, jakoś funkcjonować w tym świecie. Udało mi się znaleźć fajną pracę na uczelni, założyć rodzinę, zorganizować sobie życie. Ale tylko ja wiem, ile mnie to kosztowało. Mąż, szef, koleżanki i koledzy z pracy - nie mieli o tym pojęcia. Na początku tego roku odkryłam, że za moje problemy może odpowiadać ADHD. Postanowiłam się zdiagnozować - najpierw u psychologa, potem u psychiatry. Gdy usłyszałam rozpoznanie, poczułam ulgę: to nie tak, że za mało się staram, że jestem beznadziejna, że nic nie potrafię. Przeciwnie: mogę być z siebie dumna, bo pomimo nieco innego mózgu udało mi się tyle osiągnąć.
ADHD nie jest chorobą, nie do końca trafnym (choć praktykowanym) jest również nazywanie go "zaburzeniem". To bardziej styl działania mózgu. U ADHD-owców nieco inaczej połączone są różne części mózgu, nieco inaczej działa gospodarka neurohormonalna (dotyczy to przede wszystkim dopaminy, czyli neuroprzekaźnika odpowiedzialnego m.in. za motywację i satysfakcję), nieco inaczej funkcjonują niektóre obszary mózgu (mniej stabilne może być na przykład ciało migdałowate odpowiedzialne za emocje czy kora przedczołowa odpowiedzialna za planowanie i organizowanie).
To jednak nie tak, że osoby z ADHD są "deficytowe". Są po prostu inne i mają swoje własne - różne od osób neurotypowych - "supermoce". Badania wskazują, że osoby z ADHD są bardziej kreatywne, entuzjastycznie nastawione do nowych pomysłów, zdolne do szukania niekonwencjonalnych rozwiązań i wpadania na innowacyjne pomysły. Zazwyczaj świetnie sprawdzają się w kryzysowych sytuacjach wymagających nieszablonowych rozwiązań, potrafią łączyć różne koncepcje i dobrze działać pod presją czasu.
ADHD-owcy mają jeszcze jedną właściwość: są zdolni do tak zwanego hiperfokusu, czyli stanu bardzo wzmożonej koncentracji i aktywności mózgu. O ile ludzie z zespołem deficytu uwagi, jak sama nazwa wskazuje, mają problem z koncentracją, o tyle w sytuacjach kryzysowych - lub gdy są jakimś tematem bardzo zaciekawieni - ich mózg wchodzi w stan superuważności, działając bardzo sprawnie.
Według ewolucyjnej koncepcji ludzie z ADHD przykładali się do rozwoju i przetrwania społeczności. Wprawdzie w prymitywnych społeczeństwach niekoniecznie sprawdzali się w charakterze zbieraczy leśnych jagód, być może nie byli też najlepsi w pilnowaniu ognia albo opiece nad dziećmi, za to ich ciekawość świata, skłonność do eksploracji i podejmowania ryzyka oraz nieszablonowe myślenie były nieocenione w odkrywaniu nowych zasobów czy źródeł pożywienia i w szukaniu nowych rozwiązań. To również osoby z ADHD, według ewolucyjnej koncepcji, dzięki swojej wrodzonej impulsywności i gotowości do ryzyka, najodważniej stawiały czoła niebezpieczeństwom. Takich członków społeczności - na co dzień mniej efektywnych - potrzeba było jednak mniej niż ludzi "codziennej, dobrej roboty", stąd ADHD-owcy stanowili (i stanowią dalej) "tylko" 3-4 proc. populacji.
Marysia, publicystka, 37 lat: Mam wrażenie, że mój mózg ma dwa biegi. Albo jest spowolniony, rozleniwiony, czasem wręcz bez kontaktu z tym, co dzieje się wokół, albo wchodzi w turboobroty - działa szybko, precyzyjnie, na bardzo wysokiej koncentracji. Zdarzało mi się napisać książkę w dwa tygodnie, ogarniać siebie i innych w kryzysowych, szybko dziejących się sytuacjach, w ciągu godziny zapamiętać bardzo, bardzo dużo informacji (na przykład na egzamin czy przygotowując się do wywiadu). A czasami nie jestem w stanie ogarnąć najprostszych czynności (w wieku 37 lat wciąż nie umiem porządnie zawiązać sznurówek, a kilka ziemniaków obieram przez godzinę), zapamiętać, co mam kupić w sklepie albo zmobilizować się, żeby wykonać kilka niedolegliwych obowiązków.
- Przed diagnozą miewałam do siebie pretensje - bo skoro potrafię pracować bardzo szybko, to dlaczego są dni, kiedy nie robię prawie nic? Albo skoro potrafię zrobić dobry wywiad z fizykiem kwantowym, to dlaczego nie potrafię skoncentrować się na rozmowie z partnerem o tym, kto wyprowadzi psa, a kto poodkurza? Wydawało mi się, że skoro czegoś nie potrafię - to staram się za mało. Dzisiaj wiem, że to normalne u ludzi z ADHD: nasz mózg potrafi zmobilizować się do wytężonej pracy, ale potrzebuje też więcej regeneracji.
Ludzie z ADHD nie są gorsi, ale są w mniejszości. A świat jest urządzony pod większość. Stąd - szczególnie w dzieciństwie, w realiach pruskiego szkolnictwa, gdzie niekoniecznie jest miejsce na indywidualne podejście i odkrywanie potencjału każdego ucznia - ludzie z ADHD muszą się ciągle dostosowywać do przyjętych schematów. Dzisiaj świadomość jest już większa, ale pokolenie dzisiejszych 30-, 40- i 50-latków - którzy diagnozują się dopiero teraz, po dekadach bycia niezrozumianym (czasem przez samych siebie) - ciągle ponosi konsekwencje bycia niezrozumianym w dzieciństwie.
Niezdiagnozowane i "niezaopiekowane" ADHD - skutkujące poczuciem bezsilności, frustracji, nieumiejętnością "ogarniania" codziennego życia - może przerodzić się w zaburzenia depresyjne, lękowe czy w uzależnienia. Diagnoza - i idąca za nią psychoedukacja, zazwyczaj prowadzona przez wykwalifikowanego terapeutę - pozwala im zrozumieć, jak działa ich mózg, z czym to się wiąże i co mogą dla siebie zrobić.
Aneta: Czasem zarzuca się nam, że diagnozujemy się, żeby "wyłudzić" leki na ADHD, które działają pobudzająco. Też mam wątpliwości, czy farmakoterapia nie jest nadużywana, ale diagnoza i psychoterapia są dla nas naprawdę wybawieniem. Pozwalają zaakceptować i zrozumieć siebie, ale też dają nam narzędzia, jak lepiej radzić sobie z codziennością. Na przykład dzięki sugestiom psycholożki na każdy dzień mam teraz zapisany plan. Notuję w nim wszystko; nie tylko spotkania, ale też co ugotować na obiad, czy poodkurzać, do kogo zadzwonić, co kupić w sklepie itd. Nasze mózgi z natury mają problem z pamiętaniem o różnych codziennych obowiązkach i z realizacją swoich planów. Są jednak narzędzia - nawet specjalne aplikacje - które mogą nam w tym pomóc.
Nie żyjemy w społecznej próżni. Osoby z ADHD mają kolegów i koleżanki z pracy, przyjaciół, rodziny. Ich zachowanie wpływa na bliskich i współpracowników. A neurotypowi luzie czasem nie potrafią tych zachowań zrozumieć.
Marcin, przedsiębiorca, 41 lat: Myślę, że najważniejsza jest szczerość. Fajnie, żeby powiedzieć współpracownikom, że czasem możemy o czymś zapomnieć i w związku z tym prosimy o przypomnienie. Szczególnie ważne jest zrozumienie osób najbliższych. Przed diagnozą moja żona podejrzewała mnie o złośliwość. Denerwowała się, jak nie zapamiętałem, że mam odebrać pościel z pralni albo kupić pomidory. Gdy podczas rozmowy byłem zdekoncentrowany, złościła się, że ją ignoruję. Odkąd wiemy, że mam ADHD, Kasia wykazuje większą zrozumiałość. Wie, że nie robię pewnych rzeczy złośliwie - to mój mózg czasem się wyłącza. Od tego czasu, gdy prosi mnie o zrobienie czegoś, zwyczajnie robi to mailowo lub przez sms-a. Rozumie też, że czasem mogę być impulsywny, a czasem - "zawieszony". Nie chcę przerzucać odpowiedzialności za nasze nieszablonowe (czasem trudne) zachowania na innych. To nie tak, że rodzina i cały świat mają się do nas dostosować. Ale jeśli nasi bliscy zrozumieją nas choć trochę lepiej, to przy odrobinie dobrej woli z obu stron możemy funkcjonować w większej zgodzie i uśmiechu.
CZYTAJ TAKŻE:
Są jak marzycielki i wojownicy. "Niewidzialne zaburzenie", które może zrujnować życie
"Godzinami gapiłem się w monitor". Jak osoby w kryzysie radzą sobie w pracy