Łupież różowy Giberta - bywa mylony z łuszczycą
Ta choroba naprawdę może napędzić stracha! Zmiany skórne, którymi się manifestuje, do złudzenia przypominają te łuszczycowe i niejednokrotnie mylą niewprawne oko pacjenta. W rzeczywistości jest aż nie do uwierzenia, jak banalną dolegliwość stanowi łupież różowy Giberta. Dowiedz się o nim jak najwięcej.
Łupież różowy Giberta to choroba skóry (dermatoza) o łagodnym przebiegu, przeważnie dotykająca osoby młode, poniżej 35. roku życia, nieco częściej kobiety niż mężczyzn. Około 2 proc. pacjentów zgłaszających się do dermatologów cierpi właśnie na tę niegroźną przypadłość. Najwięcej zachorowań obserwuje się w okresie przejściowym - wiosną i jesienią.
Pierwszym objawem łupieżu różowego Giberta jest pojedynczy wykwit skórny, tzw. blaszka macierzysta (zwiastunowa). Zmiana jest koloru różowawego, o grudkowatej, łuszczącej się powierzchni. Z biegiem czasu nieznacznie się powiększa, finalnie osiągając średnicę ok. 2 cm. Po kilku lub kilkunastu dniach wokół niej pojawiają się krostki pomniejsze, zazwyczaj rozmieszczone mniej więcej symetrycznie.
Niekiedy blaszka macierzysta nie ujawnia się jednak wcale albo występuje w takim miejscu, że jest praktycznie niewidoczna, co nieznacznie utrudnia właściwe rozpoznanie. Najczęściej zmiany pojawiają się na tułowiu, ramionach lub udach. Co ciekawe, rzadko atakują opaloną skórę. Nie oznacza to, że słońce "leczy" łupież różowy Giberta. Przeciwnie, chorzy powinni unikać promieniowania słonecznego, a także solarium i przegrzewania się w saunie.
Przyczyny występowania łupieżu różowego Giberta nie są do końca poznane, najczęściej wskazuje się na podłoże wirusowe. Prawdopodobnym winowajcą jest wirus opryszczki HHV-7 bądź HHV-6.
Nie bez znaczenia są też czynniki genetyczne - okazuje się, że pewne osoby bardziej niż inne są predysponowane do zachorowania na tę lub podobną dermatozę. Omawiane zmiany pojawiają się najczęściej wtedy, gdy z dowolnych przyczyn dojdzie do obniżenia odporności organizmu.
Teoretycznie tak, choć zdarza się to niezmiernie rzadko, a ryzyko transmisji nie jest duże. Najczęściej zarażają się osoby dzielące gospodarstwo domowe z pacjentem dotkniętym tą chorobą.
Dobra wiadomość - w większości przypadków łupież różowy Giberta nie wymaga żadnego specjalistycznego leczenia. Należy do chorób samoograniczających się, co oznacza, że ustępuje samoistnie. Objawy znikają zwykle po 6-7 tygodniach (lub szybciej), bez różnicy, czy podjęto leczenie, czy nie.
Jeśli wykwitom towarzyszy świąd (a zwykle towarzyszy - lekki, aż do średnio-uciążliwego), stosuje się maści nawilżające z alantoiną - zwłaszcza w przypadku kobiet w ciąży. U innych pacjentów można wdrożyć leczenie objawowe świądu maściami z 1 proc. mentolu lub kremem hydrokortyzonowym.
Podczas choroby należy postawić na oszczędzający tryb życia, ponieważ wysiłek i pot mogą nasilić objawy.
Łupież różowy Giberta do złudzenia może przypominać łuszczycę w początkowym stadium - która też zazwyczaj zaczyna się od jednej plamki, jednak w przypadku łuszczycy nie wyróżnia się blaszki macierzystej.
Podobne wykwity (bez blaszki macierzystej) występują przy grzybicy skóry gładkiej. Pacjent zwykle nie będzie w stanie poprawnie ocenić, z jaką dolegliwością ma do czynienia, dlatego konieczna jest wizyta u specjalisty.
AB
Zobacz także:
Kolor moczu - co mówi o twoim stanie zdrowia?
Ciemne plamy pod pachami - co oznaczają?