"Trójkąt śmierci" to szczególny obszar twarzy. Zasada jest jedna

Jest takie miejsce na naszej twarzy, które jest szczególnie niebezpieczne, jeśli chodzi o występowanie jakichkolwiek zmian. Pierwsze skojarzenie? Problematyczna strefa T, która obejmuje czoło, okolice nosa i brodę. Ale nie o niej mowa. Na twarzy każdego z nas znajduje się tzw. trójkąt śmierci. Gdzie dokładnie się on mieści i dlaczego nazywa się go tak, a nie inaczej? Wyjaśniamy.

"Trójkąt śmierci" na twarzy. O jakie miejsce chodzi?

"Trójkątem śmierci" w odniesieniu do naszych twarzy nazywany jest obszar pomiędzy kącikami ust (podstawa trójkąta) i szczytem piramidy nosa (wierzchołek). Ma go każdy, bez wyjątku. Obszar ten posiada specyficzne unaczynienie żylne i właśnie ono odpowiada za to, że jest to mocno problematyczna strefa. "Trójkąt śmierci" brzmi złowrogo, ale to szczególnie niebezpieczny rejon z powodu bliskiego związku z mózgiem.

W obrębie "trójkąta śmierci", jak tłumaczą eksperci, znajdują się dwa odpływy żylne - jeden prowadzi drogą żyły twarzowej do żyły szyjnej wewnętrznej, drugi poprzez żyłę kątową i żyły oczne górne i dolne do zatoki jamistej - jednej z zatok żylnych opony twardej (najgrubszej z opon mózgowo-rdzeniowych). U niektórych brak zastawek sprzyja powstawaniu przepływu zwrotnego krwi żylnej.

Reklama

Infekcja w "trójkącie śmierci", wynikająca np. z wyciskania pryszczy lub nieudanego zabiegu przekłucia nosa, może dotrzeć do mózgu, a nawet, przez krwiobieg, rozprzestrzenić się na całe ciało.

"Trójkąt śmierci" na twarzy. Tego nie rób!

Zapewne każdy słyszał, że nie powinno się wyciskać pryszczy. Oczywiście tyczy się to wyprysków występujących na całej twarzy, ale "trójkąt śmierci" to obszar, który jest szczególnie niebezpieczny - w tej strefie, jak wskazują specjaliści, absolutnie powinniśmy odpuścić sobie "majstrowanie" przy jakichkolwiek zmianach. Takie postępowanie może prowadzić do stanu zapalnego, przebarwień pozapalnych, blizn (to miejsce jest bardziej podatne na ich występowanie), ale i infekcji.

Choć dla wielu "trójkąt śmierci" może brzmieć nader ekstremalnie (szczególnie że pojawia się w kontekście pryszczy), to zdecydowanie nie należy lekceważyć zagrożenia. Wyciskanie pryszczy sprzyja przedostawaniu się bakterii do tkanek o przerwanej ciągłości. Konsekwencje mogą być bardzo poważne. Niekiedy (jak podkreślają eksperci, są to rzadkie przypadki) mogą zagrażać życiu pacjenta.

Jeśli mimo wszystko decydujesz się usunąć pryszcz na swój sposób, dermatolodzy radzą, by o całym procesie pomyśleć jak o sterylnym zabiegu chirurgicznym.

"Trójkąt śmierci" na twarzy. Co powinno zaniepokoić?

Jeśli w obrębie "trójkąta śmierci" pojawi się pryszcz - nie ma powodów do obaw, to nic niezwykłego. Często to charakterystyczny objaw trądziku pospolitego. Jeśli jednak dojdzie do stanu zapalnego w tym obszarze, z powodu np. rozdrapania irytującego nas wyprysku i jego nadkażenia bakteriami - istnieje ryzyko, że infekcja rozprzestrzeni się dalej. Konsekwencją może być m.in. zakrzepowe zapalenie zatoki jamistej, ale o tym za chwilę. Po czym poznać, że dzieje się coś niepokojącego?

Naszą uwagę powinny zwrócić czyraki nosa lub górnej wargi, choć niestety często są one mylone ze zwykłym pryszczem lub śladem po ugryzieniu owada. Mianem czyraka określa się bakteryjne zapalenie mieszka włosowego i tkanek go otaczających, które przebiega z wytworzeniem czopa martwiczego. To zmiana, która bardzo często pojawia się u osób z obniżoną odpornością. Za czyraka odpowiedzialny jest najczęściej gronkowiec złocisty.

Czyrak to na początku swędząca krosta z włosem na szczycie. Towarzyszą jej ból i zaczerwienienie skóry. Następnie powstaje guzek zapalny wypełniony treścią ropną, a na końcu, jak już zostało wspomniane - czop martwiczy. 

Czyraków nie wolno wyciskać, nie wolno też ich nakłuwać. Następstwem może być bowiem rozsiew bakterii i uogólnione zakażenie. Jeśli zauważyłeś zmianę na skórze, która może być czyrakiem, zgłoś się do specjalisty, który wdroży odpowiednie leczenie. W leczeniu czyraków stosuje się m.in. maści z antybiotykiem. Do powikłań czyraka spowodowanych jego drenażem, późnym rozpoznaniem, a co za tym idzie - późnym leczeniem (w tym też tym niewłaściwym), zalicza się m.in. zakrzepowe zapalenie żył twarzy i oczodołu, zapalenie tkanek oczodołu oraz zakrzepowe zapalenie zatoki jamistej

Pamiętaj - gdy zmianom na twarzy towarzyszą zmiany w samopoczuciu, gdy pojawią się gorączka, dreszcze bądź inne niepokojące objawy, jak najszybciej udaj się do lekarza.

"Trójkąt śmierci" a zakrzepowe zapalenie zatoki jamistej

Zakrzepowe zapalenie zatoki jamistej to ciężkie powikłanie wewnątrzczaszkowe. Rozpoczyna się gwałtownie i rozwija w krótkim czasie, w ciągu 1-2 dni. Najczęstszą przyczyną jest infekcja bakteryjna, choć zdarzają się przypadki bez udziału czynnika infekcyjnego. Powstały zakrzep może ograniczać przepływ krwi z mózgu i spowodować uszkodzenie mózgu, oczu i nerwów, a bez natychmiastowego leczenia może doprowadzić nawet do śmierci.

Objawy, jakie występują przy zakrzepowym zapaleniu zatoki jamistej, są następujące:

  • narastający ból głowy,
  • stopniowo narastający ból w głębi oczodołu,
  • obrzęk powiek,
  • wytrzeszcz gałki ocznej z jej unieruchomieniem,
  • przekrwienie spojówek,
  • zaburzenia widzenia,
  • gorączka,
  • wymioty,
  • drętwienie twarzy,
  • zaburzenia świadomości.

Pierwszą oznaką jest zwykle ból głowy. Objawy związane z oczami pojawiają się wkrótce lub rozwijają się stopniowo. Postawienie właściwej diagnozy może utrudniać fakt, że jest to stan, który można powiązać z bardziej powszechnymi problemami jak migrena czy infekcja oka. Leczenie musi zostać podjęte jak najszybciej.  

CZYTAJ TAKŻE: 

Bakteryjne zapalenie skóry. Jak leczyć wstydliwą dolegliwość?

Pryszcze na policzkach? Przyczyną może być twój telefon

Domowe sposoby walki z trądzikiem

INTERIA.PL

W serwisie zdrowie.interia.pl dokładamy wszelkich starań, by przekazywać wyłącznie sprawdzone, rzetelne informacje o objawach i profilaktyce chorób, bo wierzymy, że świadomość i wiedza w tym zakresie pomogą dłużej utrzymać dobre zdrowie.
Niniejszy artykuł nie jest jednak poradą lekarską i nie może zastąpić diagnostyki i konsultacji z lekarzem lub specjalistą.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL