Problemy psychiczne mogą brać się... z powietrza. Tak smog uszkadza mózg
O szkodliwości smogu wiele mówi się w kontekście chorób układu oddechowego, pokarmowego ale także nerwowego. Jest przyczyną nawet kilkudziesięciu tysięcy zgonów rocznie i okazuje się, że wpływa również na inną sferę. Zanieczyszczone powietrze może przyczyniać się rozwoju chorób psychicznych oraz skłaniać do samobójstw – do takich wniosków doszli brytyjscy naukowcy.
Polska znalazła się w czołówce wszystkich krajów Unii Europejskiej, jeśli chodzi o stopień zanieczyszczenia powietrza. Spoglądając na mapę światową, zanieczyszczenie na terenie naszego kraju można przyrównać do niektórych miast przemysłowych w Chinach.
Pył zawieszony zawiera w sobie substancje trujące, które negatywnie wpływają na układ oddechowy czy układ krążenia, prowadząc do rozwoju ciężkich chorób, takich jak nowotwory, choroby serca czy POChP.
Najnowsze badania dowodzą jednak, że zanieczyszczone powietrze ma negatywny wpływ nie tylko na zdrowie fizyczne, ale może przyczyniać się do rozwoju chorób psychicznych, depresji a nawet popychać do samobójstw.
Brytyjscy naukowcy z King’s College London poddali analizie przypadki aż 14 tys. londyńczyków, a dane były zbierane przez aż siedem lat. Ustalono, że osoby z miejscowości o większym zanieczyszczeniu powietrza zdecydowanie częściej chorowały na zaburzenia psychiczne, a przebieg choroby był cięższy. Analizując przypadki, badacze wzięli pod uwagę zanieczyszczenia pochodzące nie tylko z transportu, ale z innych źródeł.
Za główną przyczynę naukowcy podają wpływ zanieczyszczeń na układ nerwowy: toksyczne związki przemieszczają się nerwem węchowym, pokonując barierę krew-mózg. Tak przetransportowane toksyny wywołują reakcję zapalną w organizmie, która jest odbierana przez mózg jako czynnik stresowy.
Zwiększony stres oksydacyjny rozwija neurozapalenie, które jest uznawane za jedną z przyczyn różnych chorób psychicznych.
Osoby narażone na zanieczyszczone powietrze dłużej niż rok, chorujące na zaburzenia psychiczne, były bardzie narażone na konieczność hospitalizacji. Podjęcie leczenia ambulatoryjnego było również wyższe u tych osób, aż o 32 proc. w porównaniu z badanymi, którzy mieszkali w strefie czystego powietrza.
W trakcie badań stwierdzono, że ekspozycja na zanieczyszczenia większymi cząsteczkami PM10 zwiększa ryzyko samobójstw o 2 proc.
PM10 to określenie pyłu zawieszonego, w którego w skład wchodzą takie substancje, jak benzopireny, furany, dioksyny - rakotwórcze metale ciężkie. Norma średniego dobowego stężenia pyłu wynosi 50 mikrogramów na metr sześcienny. O przekroczonej normie mówi się, gdy dobowe stężenie PM10 przekroczy 150 mikrogramów. Brak informacji o stanie alarmowym nie oznacza zatem, że powietrze jest czyste, a jedynie, że nie zostały przekroczone normy ustalone przez WHO.
Najniebezpieczniejszym pyłem zawieszonym jest PM2.5, który przede wszystkim pochodzi z ogrzewania budynków mieszkalnych. To właśnie aerozole atmosferyczne powodują nasilenie astmy oskrzelowej, zaburzenia rytmu serca, zapalenia naczyń krwionośnych oraz pogarszają kondycję płuc.
W badaniu prowadzonym przez brytyjskich naukowców udowodniono, że wpływ PM2.5 dotyczy zwiększonego ryzyka hospitalizacji z powodu zaburzeń psychicznych oraz leczenia ambulatoryjnego u pacjentów z zaburzeniami lękowymi i chorobami psychicznymi.
CZYTAJ TAKŻE:
Długotrwały kaszel to powód do wszczęcia alarmu
Za kilka lat depresja będzie najczęściej rozpoznawaną chorobą na świecie