Fizjoterapeutka: Pacjenci przychodzą z bólami pleców. Przyczyną mogą być blizny sprzed lat
- Pacjenci skarżą się na dolegliwości kolan, bioder, kręgosłupa. I w ogóle nie mają świadomości, że ich przyczyną mogą być blizny – mówi Iwona Goch, fizjoterapeutka. Mogą być wynikiem urazów, przebytych operacji ale także być pozostałością po przyjęciu serii zastrzyków. O tym, jakie dolegliwości mogą dawać blizny i jak sobie z tym poradzić, a także na czym polega "praca z blizną", opowiedziała Interii ZDROWIE fizjoterapeutka z wieloletnim stażem.
Maria Mazurek: Często trafiają do ciebie pacjenci z powodu blizn?
Iwona Goch, fizjoterapeutka: - Tak i nie. Blizny dość rzadko są bezpośrednim powodem wizyty u fizjoterapeuty. Natomiast często okazuje się, że ludzie, którzy zgłosili się do mnie z powodu różnych dolegliwości bólowych i dysfunkcji ruchowych - na przykład w okolicy obręczy barkowej, kolan czy bioder - wymagają właśnie "rozpracowania" blizn, choć sami zupełnie nie byli tego świadomi. To jest schemat, który się powtarza: pacjenci skarżą się na dolegliwości, odwiedzają różnych lekarzy, w badaniach obrazowych nie widać nic niepokojącego. Gdy zaczynam zbierać dokładny wywiad, dopytywać o przebyte urazy i operacje, okazuje się, że mają jakąś bliznę - czasem ledwo widoczną, czasem mającą już kilka czy nawet kilkadziesiąt lat - i to ona jest powodem ich dolegliwości. I to wcale nie muszą być duże blizny. Czasem chodzi o ślady po laparoskopowych operacjach - bardzo niewielkie, ale głębokie, perforujące kolejne warstwy tkanek. Albo takie po drenach czy zastrzykach.
Nawet jeśli są niewidoczne gołym okiem?
- Nawet wtedy. Bywa, że blizny nie widzimy, a ona i tak powoduje usztywnienie tkanek podskórnych i wpływa na funkcjonowanie narządu ruchu. Pamiętam pacjentkę, którą około 20 lat wcześniej pogryzł pies. Wówczas miała serię iniekcji przeciw wściekliźnie - a igły do zastrzyków były wtedy znacznie grubsze - w pośladek. Po latach pojawiły się problemy z kolanem, ze stopą, kobieta zaczęła też kuleć i narzekała na bóle w okolicy lędźwiowej kręgosłupa. Chodziła do różnych lekarzy - neurologów i ortopedów - ale nikt nie odkrył przyczyny jej dolegliwości. Badania też jej nie pokazywały. W końcu pacjentka niemal uwierzyła, że ból jest "w jej głowie", więc przez jakiś czas była leczona psychiatrycznie. W wywiadzie nie zgłaszała historii zastrzyków sprzed lat, bo nie sądziła, że ona ma jakiekolwiek znaczenie. Okazało się, że jej pośladek jest sztywny - pod skórą była blizna, która była przyczyną jej dolegliwości odczuwanych w zupełnie innych regionach ciała. Tak naprawdę wystarczyło tę bliznę kilka razy opracować, żeby objawy pacjentki w 80 proc. ustąpiły.
Co właściwie oznacza "opracować bliznę"?
- Mamy kilka metod pracy z bliznami. Najpopularniejszym - i zazwyczaj dobrze działającym - będzie terapia manualna, czyli po prostu rozmasowywanie blizn. Ponieważ blizny mogą być sztywne, chodzi nam o to, żeby je uelastycznić i niejako "zintegrować" z otaczającymi je tkankami. Czasem skuteczniejsze będą jednak terapie z użyciem narzędzi takich jak na przykład igły czy piny. Ale to już zależy od konkretnego pacjenta i tego, jakie ma dolegliwości, gdzie jest blizna, jak jest duża, jak sztywna, kiedy powstała, jak się goiła i tak dalej.
Bo blizna może sama się zagoić, prawda?
- Oczywiście. Nie każda blizna będzie dawała niepokojące objawy i nie z każdą trzeba coś robić. Pamiętajmy, że zabliźnianie ran jest naturalnym, fizjologicznym i pożądanym zjawiskiem.
Czym właściwie jest blizna i jaką pełni rolę?
- Blizna to tkanka włóknista, która powstaje w miejscu uszkodzenia pierwotnej struktury skóry - na przykład na skutek operacji, skaleczenia czy oparzenia. To rodzaj "naturalnego plastra", który chroni głębiej położone tkanki przed wniknięciem patogenów i infekcjami.
Jeśli ten proces przebiega prawidłowo, to po jakimś czasie blizna powinna stać się blada, płaska, miękka i kompletnie niebolesna. Czasem jednak dochodzi na przykład do zakażenia albo nadprodukcji tkanki budującej bliznę. Wtedy taka blizna może być przerośnięta, usztywniona, mogą tworzyć się zrosty. Czasem też w miejscu rany tworzy się keloid, czyli tak zwany bliznowiec - wypukła zmiana, najczęściej różowa, wyrastająca ponad skórę. Bliznowiec wygląda trochę tak, jakby ktoś wylał na nas wosk. Wspominam o tym, bo o ile z "trudną" blizną powinniśmy wybrać się do fizjoterapeuty, o tyle bliznowiec powinien być leczony przez lekarza.
Co powinno nas skłonić do fizjoterapii blizny? Po czym poznać, że to jest "trudna" blizna?
- Jeśli przeszliśmy jakiś większy zabieg - w tym operacje na otwartej jamie brzusznej, na klatce piersiowej, operacje tarczycy czy cesarskie cięcia - to prawie na pewno będziemy wymagać fizjoterapii. To jest właściwie standard okołooperacyjny: pacjenta, którego wypuszcza się ze szpitala po operacji, jednocześnie instruuje się, że powinien iść z blizną do fizjoterapeuty. Przynajmniej w teorii. W praktyce bywa różnie. Tymczasem czym szybciej zaczniemy pracę z blizną - dobrze zrobić to tuż po ściągnięciu szwów (a nawet wcześniej, o tyle że wtedy najpierw zajmiemy się nie samą raną, a tkankami ją otaczającymi) - tym efekt będzie szybszy i skuteczniejszy.
Jeśli jednak rana jest niewielka - powiedzmy, że wycięto nam drobną zmianę skórną lub oparzyliśmy się, ale na niedużej powierzchni - to możemy liczyć na to, że blizna sama ładnie się zagoi. Jeśli jednak zauważymy, że miesiącami nie blaknie, jest sztywna, wypukła, rozrośnięta - albo przeciwnie: zapadnięta, jakby "zaciągnięta" w głąb tkanki skórnej - to powinniśmy zwrócić się do fizjoterapeuty. Ale czasem blizna z zewnątrz wygląda na zdrową, ale jednak zdrowa nie jest. Zatem powinniśmy być czujni: czy nie pojawia się w jej miejscu ból, szczypanie, swędzenie, nadwrażliwość lub właśnie brak czucia, wrażenie ciągnięcia, sztywności, ucisku, ograniczenia ruchu? To może być nawet subtelne odczucie, jakbyśmy mieli na sobie za małe rękawiczki czy za ciasny sweter. Co więcej, blizny potrafią powodować lub pogłębiać zmęczenie: układ nerwowy może odczytywać je jako źródło stresu i uruchamiać układ współczulny, przełączając nasz organizm w tryb "walcz albo uciekaj". A przewlekłe przebywanie w tym stanie jest zwyczajnie wyczerpujące.
Tyle że zmęczenie może mieć tysiąc innych przyczyn.
- Oczywiście. I raczej blizny nie są pierwszymi, które przyjdą nam do głowy. Dlatego warto uważnie obserwować ciało. Dotykać je. Zastanowić się, czy coś się zmieniło, jak je czujemy. Możemy chwycić skórę z blizną ruchem "szczypcowym" - dla porównania w ten sam sposób chwycić miejsce obok - i zobaczyć, czy pojawia się jakaś różnica w odczuciach.
Ale czasem blizna dłuższy czas może nie dawać żadnych objawów - a problem "wychodzi" po latach i to czasem w innych częściach ciała. Więc jeśli mamy jakieś dolegliwości, a dotychczasowe leczenie czy fizjoterapia nie przyniosły skutków, to może warto połączyć te dwa fakty ze sobą. I powiedzieć o tym fizjoterapeucie, bo my, rehabilitując pacjenta, niektórych blizn możemy zwyczajnie nie zauważyć - bo na przykład są w trudno dostępnych miejscach. A wiem z doświadczenia, że nie wszyscy pacjenci są z fizjoterapeutami absolutnie szczerzy.
Dlaczego?
- Pewnych rzeczy mogą nie pamiętać. Pewnych nie połączyć. A jeszcze innych się wstydzić.
Wstydzić? Czego?
- Na przykład operacji plastycznych. Czasem pacjentki ukrywają, że powiększały sobie piersi czy poddały się innym inwazyjnym zabiegom estetycznym. Spotykam się z tym dość często, a przecież po operacjach plastycznych - dzisiaj bardzo częstych - również zostają blizny. I te blizny też wymagają zaopiekowania.
W pracy nad bliznami ważny jest wymiar psychologiczny. Zwróć uwagę, że blizny rzadko są pamiątką po czymś przyjemnym. Zazwyczaj powstają na skutek wydarzeń, o których chętnie byśmy zapomnieli: wypadków, oparzeń, operacji. Czasem przypominają o onkologicznej historii. Czasem o traumatycznym wypadku z dzieciństwa.
Ale bardzo często o porodzie. A to już powinno być chyba miłym wspomnieniem?
- Też niekoniecznie. Czasem pacjentki wstydzą się, że miały cesarskie cięcie. Całą ciążę mają w głowie wyidealizowany obraz porodu, który odbędzie się siłami natury, a w ostatnim momencie pojawiają się komplikacje i trzeba poddać się operacji. I choć taka kobieta oczywiście cieszy się z narodzin dziecka, to jednocześnie może odczuwać poczucie winy i żal. A blizna tylko jej o tym przypomina.
Czasem te trudne emocje wokół blizn są na tyle silne, że pacjentki mają bardzo duży problem, żeby w ogóle dać się dotknąć w tej okolicy. Jedna pacjentka powiedziała mi wprost: nie jestem na to gotowa.
A do tego dochodzi aspekt estetyczny. Bo blizny, szczególnie te zlokalizowane w okolicy twarzy, są przez niektórych uważane za oszpecające.
- Zgadza się. I to też może wpływać na emocje pacjentów. Dlatego podkreślam, że aspekt psychologiczny jest w fizjoterapii - a już szczególnie w fizjoterapii blizn - bardzo ważny. Ciało nie żyje w oderwaniu od psychiki i emocjonalności człowieka, a psychika i emocjonalność człowieka - w oderwaniu od ciała.
CZYTAJ TAKŻE:
Pierwsze objawy są niepozorne. Chorobę stawów dłoni ujawni dwuminutowy test
Ból pleców, pośladka i łydki. Nieleczona rwa kulszowa może trwać miesiącami
Jakie ćwiczenia są dobre dla stawów, a jakie je obciążają? Dwie ważne zasady