Hipochondria - boli naprawdę

W towarzystwie hipochondrycy często narażali się na śmieszność, a podczas kolejnych wizyt lekarskich, gdy medycy nie byli w stanie zdiagnozować u nich żadnej choroby, zachodziło podejrzenie, że ci pacjenci symulują, dochodziła jeszcze kwestia niezrozumienia. Tymczasem cierpieli naprawdę.

Co to jest hipochondria?

Pacjenta dotkniętego hipochondrią charakteryzuje nadmierna koncentracja na swoim zdrowiu. A ściślej - na chorobach, których syndromów usilnie wypatruje. A wypatruje tak intensywnie, że rzeczywiście zaczyna je dostrzegać. Co ciekawe, hipochondryk rzadko samodiagnozuje sobie tylko jedną chorobę, przeważnie nieprawidłowości dostrzega o wiele więcej. Widzi u siebie, na przykład, różne wady anatomiczne i sądzi, że oznaczają one coś poważnego. Czuje ból, którego źródła ani przyczyny nie może doszukać się żaden lekarz. Nie oznacza to, że hipochondryk konfabuluje i "produkuje" objawy chorobowe. Hipochondryk cierpi naprawdę. 

Reklama

Dwa bieguny hipochondrii

Pacjenci z hipochondrią nie stanowią jednorodnej grupy, miewają przeróżne objawy i skarżą się na rozmaite dolegliwości (trudno wskazać dwie osoby o identycznym przebiegu choroby, ale jeśli chodzi o ich sposób radzenia sobie z problemem, można zauważyć dwie przeciwstawne postawy. 

Są tacy, którzy umawiają się na wszelkie możliwe badania profilaktyczne (pakiet podstawowy z badaniem moczu i morfologią to dla nich zdecydowanie za mało), chodzą do wielu specjalistów, a ponieważ ci nie znajdują u nich żadnej choroby, pacjenci umawiają kolejne wizyty - już u innych lekarzy. Zupełnie jakby nie mogli uwierzyć w pomyślną diagnozę. Jeśli nawet część spośród ich obaw zostanie rozwiana, szybko znajdują nowe powody do niepokoju. W zasadzie nigdy nie są spokojni, nierzadko kwestionują zdanie lekarza ("przecież mógł się pomylić!") i koniecznie chcą się skonsultować z kolejnym specjalistą. A potem z kolejnym... W tym błędnym cyklu mogą trwać nawet przez kilka lub kilkanaście lat, wydeptując ścieżkę od domu do kolejnych przychodni. Często poddawani są badaniom, także tym inwazyjnym, które wcale nie są im potrzebne. 

Druga grupa pacjentów z hipochondrią zachowuje się zupełnie inaczej. Są pewni, że coś im dolega (symptomów chorób wyglądają równie dociekliwie jak wspomniani powyżej), ale z obawy przed tym, co mogliby usłyszeć od lekarzy... wcale do nich nie chodzą. Niektórzy z nich nie wiedzą nawet, jaką mają grupę krwi, bo nigdy tego nie sprawdzali. Nie brak kobiet, które przez całe życie nie widują ginekologa, ponieważ perspektywa położenia się na fotelu ginekologicznym je po prostu przeraża (i zawstydza).

Ci pacjenci uważają, że medyk najprawdopodobniej zdiagnozuje u ich nowotwór lub inną chorobę, której panicznie się boją. Wzbraniają się przed wykonaniem jakichkolwiek badań, bo sądzą, że z pewnością "lekarz coś znajdzie". A oni wolą nie wiedzieć. Znajdują się więc nawet w gorszym położeniu niż ci z pierwszej grupy (czego jak czego, ale konsekwencji w regularnym poddawaniu się badaniom odmówić im nie można), ponieważ ich stan zdrowia nigdy (lub od bardzo dawna) nie był w żaden sposób monitorowany. Tymczasem w ich organizmach mogą rozwijać się banalne dolegliwości, które, nieleczone i niewykryte, z czasem ewoluują w stany poważne.

Internet wrogiem hipochondryka

Internet staje się niebezpiecznym narzędziem w rękach hipochondryka. Gdy do internetowej wyszukiwarki wpisze on frazy opisujące jego dolegliwości, w odpowiedzi na setkach "wyskakujących" wtedy stron zwykle aż zaroi się od mrożących krew w żyłach opisów chorób - tych najgroźniejszych. Cóż, hipochondryk przeszukujący zasoby internetu już po wykonaniu kilku kliknięć tworzy całą listę symptomów, które u sobie dostrzega i wylicza choroby, na które z całą pewnością zapadnie lub już zapadł. 

Osoba, która naczytała się w sieci o chorobach przychodzi do lekarza już z gotową diagnozą - widzi u siebie wszystkie objawy, od medyka oczekuje już tylko potwierdzenia swoich podejrzeń.

Leczenie hipochondrii

Wielu hipochondryków paradoksalnie odczuwa ulgę, gdy ich dolegliwość zostanie wreszcie nazwana i gdy dowiedzą się, że mogą poddać się skutecznemu leczeniu. Dla większości z nich pocieszająca jest też świadomość, że wcale nie chorują fizycznie.

Skuteczną pomocą dla tych pacjentów jest psychoterapia, zwłaszcza ta prowadzona w nurcie poznawczo-behawioralnym. Czasami zachodzi potrzeba, by połączyć psychoterapię z farmakoterapią - zwykle w takich przypadkach przepisywane są leki przeciwdepresyjne z grupy selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny (SSRI). Takie skojarzone działanie zazwyczaj przynosi bardzo dobre rezultaty.

INTERIA.PL

W serwisie zdrowie.interia.pl dokładamy wszelkich starań, by przekazywać wyłącznie sprawdzone, rzetelne informacje o objawach i profilaktyce chorób, bo wierzymy, że świadomość i wiedza w tym zakresie pomogą dłużej utrzymać dobre zdrowie.
Niniejszy artykuł nie jest jednak poradą lekarską i nie może zastąpić diagnostyki i konsultacji z lekarzem lub specjalistą.

Dowiedz się więcej na temat: zaburzenia psychiczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL