Co dzieje się w naszym ciele i mózgu, gdy jesteśmy mili? Dlaczego warto być życzliwym

Mówi się: czym więcej dobra dajesz, tym więcej go otrzymujesz. Badania naukowe wskazują, że nie są to puste słowa. Osoby życzliwe mają niższy poziom kortyzolu (hormonu stresu), są mniej lękowe i cieszą się wyższą odpornością. Z okazji Światowego Dnia Życzliwości i Pozdrowień, który przypada 21 listopada, przyglądamy się korzyściom z bycia pomocnym i miłym.

Efekt domina

O tym, że złość potrafi przenosić się jak patogenne wirusy, wiemy wszyscy: wystarczy niezasłużona reprymenda od przełożonego, żeby zakiełkował w nas gniew. Być może jesteśmy na tyle świadomi swoich emocji, że potrafimy rozładować go tak, aby nie ranić innych. Ale być może to już trzecia czy czwarta sytuacja tego dnia, która doprowadza nas do frustracji. I wtedy nierzadko przekazujemy te emocje dalej. Na przykład zatrąbimy na kierowcę samochodu przed nami, bo przegapił zmianę świateł. Jeśli trafi na podatny emocjonalnie grunt, on "zarazi" złością kogoś innego, powiedzmy kasjerkę w sklepie, w którym zaraz się zatrzyma. A ona jeszcze kogoś innego.

Reklama

Na szczęście efekt domina działa też w odwrotnym kierunku: życzliwość i drobne gesty pomocy są równie zaraźliwe. Z badań przeprowadzonych m.in. na Uniwersytecie Arizona wynika, że osoby, które doświadczały życzliwości, były dużo bardziej skłonne do jej okazywania. Co ważne, niekoniecznie tym samym osobom, które okazały im wsparcie.

Wiemy więc, że wykonując drobne, sympatyczne gesty wobec innych - jak przepuszczenie kogoś w kolejce czy pomoc z przeniesieniem zakupów - nie tylko pomagamy bezpośredniemu adresatowi naszych działań, ale też rozprzestrzeniamy "wirusa życzliwości" w całych społecznościach. Jednak sami też mamy z tego korzyści.

Biochemiczny koktajl życzliwości

W biologii ewolucyjnej sprawa jest jasna: jeśli jakieś działanie sprzyja przetrwaniu gatunku, jest premiowane przez mózg. A ponieważ życzliwość w ludzkich społecznościach jest potrzebna - bo dzięki niej jesteśmy w nich bezpieczniejsi, bardziej zadowoleni i bardziej zmotywowani - to mózg musiał wykształcić mechanizmy "nagradzania nas" za bycie uprzejmym i pomocnym.

Kiedy okazujemy życzliwość - nawet w tak prosty sposób jak uśmiechnięcie się do kogoś czy skomplementowanie go - w naszym organizmie zachodzi szereg zmian biochemicznych:

  • zwiększa się poziom oksytocyny - oksytocyna, nazywana "hormonem miłości", kojarzy nam się przede wszystkim z macierzyństwem i bliskością partnerską (jest uwalniana w trakcie porodu, ale też podczas pocałunków czy przytulania), ale pełni również kluczową rolę w budowaniu więzi społecznych, poczucia bezpieczeństwa i zaufania. Daje nam poczucie wewnętrznego spokoju; 
  • zwiększa się poziom dopaminy - dopamina jest neuroprzekaźnikiem, który odpowiada za motywację, satysfakcję i poczucie spełnienia. Jej wyrzut jest swego rodzaju nagrodą, jaką serwuje nam mózg (konkretniej tzw. układ nagrody). Działa jak natychmiastowy "polepszacz humoru". Zatem przez prosty gest życzliwości wobec drugiej osoby jesteśmy w stanie błyskawicznie poprawić sobie humor;
  • zwiększa się poziom serotoniny - serotonina, nazywana "hormonem szczęścia", odgrywa kluczową rolę w regulacji nastroju, apetytu i snu. Jej obniżony poziom wiąże się z występowaniem stanów lękowych, depresyjnych i zaburzeń snu, a najpopularniejsze leki antydepresyjne mają na celu właśnie zwiększenie jej poziomu;
  • zmniejsza się poziom kortyzolu - kortyzol jest nazywany "hormonem stresu" i sam w sobie nie jest niczym złym: dzięki niemu nasz organizm, w ekstremalnych sytuacjach, może przygotować się do walki lub ucieczki (na skutek wyrzutu tego hormonu przyspiesza akcja serca, naczynia krwionośne się zwężają, podnosi się ciśnienie krwi, zmysły się wyostrzają, a źrenice rozszerzają). Problem w tym, że we współczesnym świecie (do którego nie jesteśmy ewolucyjnie przystosowani) większość z nas żyje w stanie ciągłego stresu i pobudzonej produkcji kortyzolu. A ten na dłuższą metę jest dla naszego organizmu zabójczy. Na szczęście są na to sposoby: naukowcy z uniwersytetów w Hong Kongu i Cambridge wspólnie dowiedli, że ludzie, którzy regularnie okazują życzliwość, mają o 23 proc. niższy poziom hormonu stresu.  

Wymierne efekty dla ciała i intelektu

Zmiany w wydzielaniu neurohormonów to jedno. Ale jak konkretnie życzliwość przekłada się na nasze zdrowie? Naukowcy również to sprawdzili. Jak wynika z badań poglądowych brytyjskiej Fundacji Zdrowia Psychicznego, osoby o otwartym, przyjaznym nastawieniu cieszą się lepszym zdrowiem i niższym ryzykiem przedwczesnej śmierci. 

Praktykowanie drobnych gestów życzliwości:

  • reguluje ciśnienie krwi i akcję serca,
  • obniża poziom cholesterolu,
  • zmniejsza stany zapalne w organizmie (przez zwiększenie uwalniania oksytocyny i zmniejszenie uwalniania kortyzolu),
  • zmniejsza ryzyko wielu chorób metabolicznych i autoimmunologicznych, takich jak cukrzyca, reumatyzm, choroba Hashimoto czy łuszczyca.

Ponadto angażowanie się w działania na rzecz innych wydaje się mieć korzystny wpływ na nasze funkcje poznawcze: wzmacnia kreatywność, poprawia koncentrację i zwiększa zdolności interpersonalne.

Bycie życzliwym a efekty dla psychiki

Oprócz tego naukowcy w wielu badaniach potwierdzili, że ludzie regularnie praktykujący gesty życzliwości są zdrowsi psychiczne. Stwierdzono u nich:

  • mniejsze poczucie samotności i izolacji,
  • niższy poziom lęków,
  • umocnienie poczucia własnej wartości,
  • wyższe poczucie sensu własnych działań i życia.

Oczywiście w tym miejscu można byłoby się zastanowić, gdzie tu jest skutek, a gdzie przyczyna. Czy to okazywanie życzliwości czyni nas szczęśliwymi, czy po prostu osoby szczęśliwe są bardziej skłonne do gestów życzliwości wobec innych? Z odpowiedzią przychodzi eksperyment przeprowadzony na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej. Wynika z niego wprost: to życzliwość zwiększa nasz dobrostan psychiczny i poziom satysfakcji oraz obniża poziom lęków.

Do badania zaproszono 388 dorosłych, ale młodych osób mających podwyższony poziom wycofania społecznego, lękowości i poczucia osamotnienia. Uczestnicy, którzy dostali za zadanie codzienne praktykowanie drobnych aktów życzliwości (np. ustąpienie miejsca w komunikacji publicznej czy zadzwonienie do przyjaciela z pytaniem, czy wszystko u niego w porządku), szybko zauważyli u siebie redukcję stresu, lęku i poziomu wycofania społecznego. A ponieważ w eksperymencie brała udział również grupa kontrolna, możemy wykluczyć tzw. efekt Hawthorne (zmiany w zachowaniu wynikające z samego faktu brania udziału w eksperymencie czy badaniu). Co więcej, dobroczynne efekty życzliwości utrzymywały się również po zakończeniu eksperymentu.

CZYTAJ TAKŻE: 

Droga do bezsenności, bólu głowy, nerwic. Tak zmienia się mózg, gdy godzinami scrollujesz w telefonie

Dziesięć prostych zdań, które mogą uratować związek. Mówisz je?

Sześć prostych sposobów na minimalistyczne życie. Poradnik dla początkujących

INTERIA.PL

W serwisie zdrowie.interia.pl dokładamy wszelkich starań, by przekazywać wyłącznie sprawdzone, rzetelne informacje o objawach i profilaktyce chorób, bo wierzymy, że świadomość i wiedza w tym zakresie pomogą dłużej utrzymać dobre zdrowie.
Niniejszy artykuł nie jest jednak poradą lekarską i nie może zastąpić diagnostyki i konsultacji z lekarzem lub specjalistą.

Dowiedz się więcej na temat: kortyzol | psychika | zdrowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL