Dodatni wynik testu w kierunku HPV. Co oznacza? Co robić?
Wirus HPV jest wszechobecny w populacji ludzkiej. Szacuje się, że ok. 80 proc. aktywnych seksualnie osób zetknęło lub zetknie się z nim w swoim życiu. Istnieje ponad 120 typów wirusa, w większości niskoonkogennych. Kilkanaście typów może jednak przyczyniać się do rozwoju nowotworów HPV-zależnych, w tym do najpowszechniejszego - raka szyjki macicy. Wirus brodawczaka ludzkiego jest odpowiedzialny za ok. 95 proc. przypadków tej choroby. Czy dodatni wynik testu na HPV oznacza raka szyjki macicy? Co robić, gdy takowy wynik otrzymamy? Wyjaśnia ekspert.
Najczęściej wykorzystywaną metodą skriningową wykrywania stanów przedrakowych i raka szyjki macicy w Polsce jest nadal cytologia. Wbrew powszechnie panującej opinii zdecydowanie nie jest ona jednak metodą najskuteczniejszą (konwencjonalna wersja badania - gdy materiał pobrany z szyjki umieszczany jest bezpośrednio na szkiełku podstawowym i utrwalany - jest w stanie wykryć tylko ok. 60 proc. wszystkich przypadków kobiet, u których może rozwinąć się rak). Znacznie skuteczniejsze, choć niestety nie tak popularne, są testy genetyczne w kierunku wysokoonkogennych typów HPV, których czułość pozwala na zdiagnozowanie ponad 90 proc. wszystkich przypadków.
Stosunkowo niska popularność tej metody wynika m.in. z faktu, że paradoksalnie większość kobiet jest w stanie łatwiej przyjąć informację o nieprawidłowym wyniku cytologii niż o zakażeniu wirusem przenoszonym drogą płciową (choć HPV jest przenoszony również innymi drogami). Pacjentka z dodatnim wynikiem cytologii z reguły od razu mobilizuje się do działania i troski o siebie, podczas gdy kobieta z dodatnim wynikiem testu na HPV zaczyna zastanawiać się, co właściwie powinna w takiej sytuacji zrobić.
O czym świadczy dodatni wynik testu w kierunku HPV i jakie kroki podjąć po jego otrzymaniu, mówi dr Maciej Mazurec, ginekolog-położnik, założyciel, dyrektor i lekarz wrocławskiego Centrum Zdrowia Kobiety Corfamed.
Testy wykonywane standardowo w Polsce i na świecie wykrywają 13 lub 14 wysokoonkogennych typów wirusa HPV. Celem testów nie jest jednak wykrycie najmniejszej możliwej ilości wirusa, ale takiej, z którą wiąże się potencjalne ryzyko stanów przedrakowych. Te z kolei powodowane są jedynie przez typy wysokoonkogenne.
- Wykonywanie testów w kierunku niskoonkogennych typów HPV w skriningu raka szyjki macicy nie znajduje uzasadnienia. Zmiany związane z infekcją tymi typami wirusa mogą objawiać się brodawkami płciowymi lub innymi brodawkami skórnymi o wątpliwej estetyce, jednak praktycznie nie wiąże się z nimi ryzyko raka szyjki macicy czy innych nowotworów - uspokaja dr Mazurec.
Jak w takim razie pacjent może dowiedzieć się o zainfekowaniu niskoonkogennym typem wirusa HPV, jeśli nie poprzez wynik testu?
Dla lekarza - dermatologa lub ginekologa - wspomniane wcześniej objawy skórne są zazwyczaj na tyle typowe, że już sam ich wygląd wystarczy do postawienia diagnozy i wdrożenia leczenia. Przeważnie nie jest ono proste, a organizm rzadko jest w stanie zwalczyć dolegliwe objawy samodzielnie.
- Zazwyczaj leczenie polega na miejscowym zniszczeniu brodawek, co obecnie wykonuje się z reguły z zastosowaniem laseroterapii - tłumaczy ginekolog. - Dawniej stosowało się w tym celu również krioterapię, w niektórych ośrodkach stosowaną zresztą do dziś. Dla pacjenta jest to jednak metoda mniej skuteczna, a przy tym również mniej komfortowa. W terapii stosuje się także miejscowo leki immunomodulujące, które znacznie zmniejszają ryzyko nawrotów objawowej infekcji - mówi.
Nieleczone zmiany skórne niekoniecznie z czasem przeminą. Mogą być przewlekłe, mogą przerastać, tworzyć wykwity olbrzymie. Wszystko to potrafi bardzo utrudniać życie - zarówno ze względu na aspekt estetyczny, jak i powodowany dyskomfort psychiczny. Wspomniane brodawki skórne, wywoływane przez jeszcze inne typy wirusa, mogą występować również w innych miejscach ciała, a radzenie sobie z nimi to domena dermatologów.
- Niezależnym sposobem nie tyle leczenia, co zapobiegania również skórnym objawom infekcji wirusem HPV, jest szczepienie za pomocą dwóch spośród trzech rodzajów szczepionek dostępnych na rynku. Zabezpieczają one pacjenta nie tylko przed nowotworami HPV-zależnymi, lecz również przed brodawkami płciowymi powodowanymi przez typ szósty i jedenasty wirusa HPV - wyjaśnia ekspert.
Jeśli test w kierunku HPV został wykonany na zlecenie lekarza (choć współczesna diagnostyka oferuje pacjentkom również testy do samopobrania - odpowiedź na ich własną inicjatywę), a uzyskany wynik jest dodatni, pacjentka powinna zgłosić się do lekarza, uważnie wysłuchać, zrozumieć, ewentualnie zadać dodatkowe pytania, a następnie zastosować się do jego zaleceń.
- Być może będzie to od razu kolposkopia z biopsją, bądź zajdzie konieczność wykonania dodatkowych testów oceny ryzyka: najczęściej cytologii na podłożu płynnym, ale coraz powszechniej także testu p16/Ki-67 (specjalistyczny test immunocytochemiczny). Po to, by ocenić, czy wykonanie kolposkopii z biopsją jest w tym konkretnym przypadku konieczne - tłumaczy dr Mazurec.
Jeśli pozytywny okazuje się wynik samopobrania, wówczas oczywiście także konieczne jest zgłoszenie się do lekarza ginekologa. Dalsze postępowanie będzie wymagało bowiem specjalistycznej wiedzy lekarskiej.
Spora część kobiet obawia się, że pozytywny wynik testu na HPV jest równoznaczny z czekającą ją batalią z rakiem szyjki macicy. Tak na szczęście nie jest! Wynik pozytywny testu oznacza tylko (i aż!) tyle, że wysokoonkogenny typ wirusa obecny w organizmie może doprowadzić do rozwoju choroby.
- Może, ale wcale nie musi. Żeby tak się stało, pacjentka po pierwsze musiałaby mieć pecha, ponieważ 90 proc. infekcji tymi typami wirusa ustępuje samoistnie. Po drugie musiałaby zacząć całkowicie unikać dalszych wizyt lekarskich co najmniej na kilka następnych lat. Bo choć wirus brodawczaka ludzkiego może prowadzić do rozwoju raka szyjki macicy, to dzieje się to w efekcie naprawdę długiego, nierzadko kilkunasto-, a nawet dwudziestoletniego procesu - tłumaczy specjalista.
Pozytywny wynik testu w kierunku HPV bezwzględnie wymaga jednak monitorowania, a więc pozostawania pod opieką lekarską częstszą, niż wynika to ze standardowego skriningu (w zależności od modelu - co trzy lub pięć lat). Zarządzanie dodatnim wynikiem testu musi przy tym odbywać się według precyzyjnych wskazań nie tylko ginekologa-położnika, lecz lekarza tej specjalizacji o specjalnej, kierunkowej wiedzy. Taka pacjentka powinna trafiać do specjalistów zajmujących się tematem skriningu raka szyjki macicy, którzy odpowiednio pokierują dalszym postępowaniem.
Dodatni wynik testu nie oznacza, że pacjentka jest chora na raka szyjki macicy, bądź, że na pewno zachoruje. Co więcej - współczesna medycyna jest w stanie dać pacjentce z dodatnim wynikiem w kierunku HPV gwarancję, że jeśli będzie pozostawała pod opieką odpowiednich specjalistów, na pewno nie zachoruje na raka szyjki macicy. Pozwala na to wysoki stopień opanowania sytuacji wczesnego wykrywania stanów mogących prowadzić do rozwoju raka.
- Jest jednak pewien warunek. Pacjentka musi pozostawać pod kontrolą lekarza i postępować zgodnie z otrzymywanymi wskazaniami, które takie bezpieczeństwo jej zapewniają - konkluduje dr Mazurec.
CZYTAJ TAKŻE: