Jak się ustrzec przed rakiem szyjki macicy?
W 2020 roku w Polsce rak szyjki macicy został wykryty u ponad 3,8 tys. kobiet (dane szacunkowe). Najczęstszą przyczyną zachorowania na ten typ nowotworu jest infekcja wirusem HPV. Szacuje się, że w swoim życiu kontakt z nim może mieć nawet 80 proc. ludzi, ale, na szczęście, w większości przypadków (ok. 90 proc.) infekcja nie wiąże się z poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi i przemija samoistnie. Dzięki rozwiniętej profilaktyce rakowi szyjki macicy można skutecznie zapobiegać. O szczegółach prewencji raka szyjki macicy opowiada dr Maciej Mazurec, założyciel i ginekolog wrocławskiego Centrum Zdrowia Kobiety Corfamed.
Warto mieć świadomość, że wirus HPV wiąże się nie tylko z ryzykiem powstawania raka szyjki macicy, ale i całej grupy nowotworów, tzw. HPV-zależnych. Choć pod względem częstości występowania rak szyjki macicy jest populacyjnie zdecydowanie najbardziej rozpowszechniony (w skali światowej rocznie to ponad 600 tys. nowych wykrywanych przypadków, z czego ok. 340 tys. kobiet umiera), wirus może wywoływać również raka sromu, pochwy i odbytu oraz nowotwory głowy i szyi.
W przypadku mężczyzn wirus HPV może powodować m.in. raka penisa, odbytu (u mężczyzn homo- i biseksualnych), a także raka jamy ustnej i gardła.
Wszystkie wymienione nowotwory wskazują, że problem może dotyczyć każdego, bo związany jest bezpośrednio z zachowaniami seksualnymi.
Tak jak w przypadku wszystkich chorób, mówiąc o raku szyjki macicy (i innych nowotworach HPV-zależnych), rozróżnia się dwa rodzaje profilaktyki: pierwotną i wtórną. Pierwotna to zapobieganie wystąpieniu choroby. Jeśli udałoby się zapobiec infekcji wirusem HPV u kobiet, zachorowalność na raka szyjki macicy zostałaby niemal wyeliminowana. Wirus brodawczaka ludzkiego odpowiada bowiem za co najmniej 95 proc. wszystkich przypadków tej choroby.
Skuteczną prewencją pierwotną - zarówno u kobiet, jak i mężczyzn - w przypadku nowotworów HPV-zależnych są szczepienia, które przerywają łańcuchy transmisji wirusa. - Szczepienia przeciwko HPV powinno się rozpatrywać dwupłaszczyznowo: egoistycznie (szczepiąc się, chronię siebie), lecz również uwzględniając relacje w kontaktach intymnych z partnerem (szczepiąc się, nie zakażę jej/jego) - tłumaczy dr Maciej Mazurec z Centrum Zdrowia Kobiety Corfamed. Aby szczepienia mogły być skuteczne nie tylko jednostkowo, lecz także populacyjnie, musiałyby odbywać się masowo, optymalnie u pacjentów obojga płci.
Szczepienia przeciwko wirusowi HPV mogą być realizowane w różnych grupach wiekowych. Najskuteczniejsze są jednak w przypadku dziewczynek i chłopców w wieku 9-14 lat. Nie tylko ze względu na fakt, że są oni jeszcze przed inicjacją seksualną, lecz również z uwagi na wysoką aktywność układu odpornościowego. W tym przedziale wiekowym dla uzyskania skutecznego poziomu odpowiedzi immunologicznej wystarczy przyjęcie tylko dwóch dawek szczepionki. Aby uzyskać taki sam efekt u osób powyżej 15. roku życia, szczepienie powinno odbyć się trzema dawkami w interwale 0-2-6 miesięcy.
- Dodatkowym argumentem za szczepieniem powinno być uświadomienie sobie faktu, że nowotwory HPV-zależne - w tym oczywiście rak szyjki macicy - to jedyna grupa chorób nowotworowych, którą, poprzez skuteczną prewencję pierwotną, w połączeniu z masową profilaktyką wtórną, można by na skalę globalną niemal wyeliminować - tłumaczy dr Maciej Mazurec. - Użyłem słowa "niemal", gdyż skuteczność szczepionki w zakresie raka szyjki macicy to zmniejszenie ryzyka jego występowania o ok. 90 proc., a rzeczywiste objęcie 100 proc. populacji testami przesiewowymi jest nierealne. Gdyby więc szczepienia były prowadzone populacyjnie - najlepiej w skali globalnej, a skrining objąłby minimum 70 proc. grupy docelowej - możliwe byłoby doprowadzenie do sytuacji, w której choroba co prawda nadal byłaby obecna, jednak przestałaby funkcjonować jako problem epidemiologiczny - konkluduje specjalista.
Współczesna ginekologia dysponuje metodami profilaktyki wtórnej raka szyjki macicy, skuteczniejszymi niż kiedykolwiek wcześniej, i pod tym względem niedostępnymi dla któregokolwiek z innych nowotworów złośliwych.
Zadaniem prewencji wtórnej jest wykrywanie stanów mogących prowadzić do rozwoju raka. W przypadku raka szyjki macicy zależy nam na wykrywaniu zmian, które rakiem się jeszcze nie stały. - Oczywiście zdarza się (jeśli pacjentka nie bada się wystarczająco regularnie), że wykrywane są zmiany, które niestety rakiem się już stały. Jednak podstawowym celem jest wykrycie niepokojących zmian jeszcze na poziomie przednowotworowym - tłumaczy dr Maciej Mazurec.
Rewolucji we wczesnym wykrywaniu raka szyjki macicy dokonała cytologia, sięgająca swą historią 70 lat wstecz. Skuteczność badania, które do dziś pozostaje najbardziej rozpowszechnioną metodą, jest jednak mocno ograniczona. W najczęściej wykonywanej wersji konwencjonalnej czułość skriningu cytologicznego wynosi niewiele ponad 60 proc. Cytologia wykonywana na podłożu płynnym daje nieco większą wykrywalność, bo jest w stanie wykazać ponad 70 proc. stanów przednowotworowych. Zdecydowanie wyższą skuteczność w tym zakresie dają testy w kierunku HPV, czyli czynnika sprawczego nowotworu, których czułość jest nie niższa niż 90 proc. Najwyższą czułość diagnostyczną można natomiast uzyskać dzięki metodzie łączącej cytologię na podłożu płynnym z testem w kierunku HPV (tzw. test połączony/cotesting).
- Przesiewając grupę tysiąca kobiet, statystycznie jest w niej ok. 20 kobiet ze zmianami przednowotworowymi. Korzystając z cytologii konwencjonalnej, jesteśmy w stanie wykryć zaledwie 12 przypadków. Cytologia na podłożu płynnym jest w stanie wykryć ok. 14 przypadków, natomiast test w kierunku wirusa HPV gwarantuje wykrywalność na poziomie nie mniejszym niż 18 na 20 przypadków. Łącząc dwie ostatnie metody, dochodzi do tego pięć dodatkowo wykrytych stanów przednowotworowych na milion skriningowanych kobiet. Choć z perspektywy populacyjnej jest to korzyść niewielka, żadna pacjentka nie powinna wykluczać, że to właśnie ona może znaleźć się w grupie właśnie tych pięciu przypadków - wyjaśnia ginekolog.
Zdaniem dr Macieja Mazurca na poziomie wiedzy podstawowej o prewencji raka szyjki macicy nie powinno się już dyskutować, na czym opierać skrining: czy na niemal historycznej cytologii, czy na teście w kierunku wirusa HPV, czynnika sprawczego nowotworu. Zwłaszcza że - jak zaznacza specjalista - to drugie umożliwia znacznie szybsze wykrycie zmian, będąc badaniem w pełni obiektywnym, niezależnym od poziomu wyszkolenia osoby analizującej (wynik cytologii odczytuje lekarz, odczytywanie wyniku testu na obecność wirusa HPV odbywa się w sposób zautomatyzowany).
Opierając się na czułości diagnostycznej cytologii, jej wybór, zamiast metody bardziej zaawansowanej w postaci testu na obecność wysokoonkogennych typów wirusa HPV, oznacza jednak, że na tysiąc badanych kobiet "gubionych" może być nawet osiem przypadków pacjentek ze stanami przednowotworowymi - wskazuje dr Maciej Mazurec. - W efekcie spora część kobiet korzystających z programu, uspokojonych korzystnymi wynikami badań, i tak może następnie zachorować na raka szyjki macicy. Nie musiałoby do tego dochodzić, gdyby podjęto decyzję o wyborze skuteczniejszej metody screeningowej - konkluduje ginekolog.
Jednocześnie - jak zaznacza specjalista - można cieszyć się z faktu, że Polki w ogóle wyrobiły w sobie nawyk regularnych badań skriningowych. Lepiej, jeśli pacjentka raz na trzy lata wykona cytologię, niż gdyby w ogóle miała się nie badać. Zdaniem dr Macieja Mazurca nadszedł jednak czas na gruntowną edukację pacjentek, której zadaniem jest klarowne przedstawienie im efektywności poszczególnych metod. Żeby za kilka lat kobiety wiedziały już nie tylko, jak ważne jest regularne badanie stanu szyjki macicy, lecz żeby również miały pełną świadomość, które z tych badań są najbardziej dokładne i faktycznie dadzą gwarancję wykrycia zmian w porę, a tym samym ocalą ich zdrowie i życie.
CZYTAJ TAKŻE:
Spójrz, dotknij, poczuj. Pierwsze objawy raka piersi
Rak prostaty. Przez długi czas może nie dawać żadnych objawów