Przetestowałam domowy rosół kolagenowy. Efekty przerosły oczekiwania
Rosół to jedna z najpopularniejszych zup w Polsce, kojarzona głównie z niedzielnym obiadem. Ile domów, tyle przepisów, każdy natomiast wie, że jego sekret tkwi w wywarze mięsno-warzywnym. Najlepszy jest oczywiście ten wolno gotowany. Nic dziwnego, że coraz częściej mówi się o tzw. rosole kolagenowym, który gotuje się zdecydowanie dłużej niż ten tradycyjny. O jego wpływie na zdrowie krążą już legendy. Postanowiłam go wypróbować.
O rosole kolagenowym słyszałam już dawno, ale nie interesowałam się nim aż tak bardzo. Lubię rosół, ale wizja kilkunastogodzinnego gotowania mnie odstraszała. Nawet obietnice jędrniejszej skóry, czy mocniejszych włosów do mnie nie przemawiały. Do czasu, kiedy usłyszałam, że rosół kolagenowy może mi pomóc w moich problemach żołądkowo-jelitowych.
Ponieważ nie miałam nic do stracenia, postanowiłam, że go wypróbuję. Z problemami jelit i żołądka zmagam się od jakiegoś czasu. Stosowałam różne suplementy, probiotyki, ograniczałam różne produkty. Czasem bywało trochę lepiej, a czasem nie.
Ponieważ jak we wszystkim, najważniejsza jest regularność, tak i w tym przypadku okazało się, że byłoby najlepiej, abym piła taki bulion kolagenowy codziennie. Najlepiej po szklance.
Na próbę ugotowałam rosół w moim największym garnku (5 l) i sprawdziłam, na jak długo mi wystarczy (a raczej nam, bo mężowi również go podaję). Okazało się, że rosół mamy na tydzień. Pomyślałam, że jeśli mam pić go regularnie musi wystarczać na dłużej. Z prostej przyczyny. Rosół kolagenowy gotuje się kilkanaście godzin.
Oszacowałam, że najlepiej gotować taki rosół dwa razy w miesiącu. W związku z tym kupiliśmy garnek 9 litrowy, a dodatkowo 10 półlitrowych pojemników. Dlaczego? Stwierdziłam, że po ugotowaniu w lodówce będę zostawiać bulion na kilka dni, a resztę będę porcjować i mrozić. Moje założenia okazały się strzałem w dziesiątkę.
Przede wszystkim zaznaczę od zachęty i dam od razu znać, że bulion jest naprawdę pyszny. To wolno gotowany pełnowartościowy rosół, ale gęstszy w konsystencji. Ja mój bulion gotuję na wołowinie, szyjach kaczych, kurzych łapkach i kościach wołowych. Moje specyficzne zakupy szybko zostały dostrzeżone w sklepie mięsnym, w którym się zaopatruję. Gdy przychodzę do sklepu pani już od progu zagaduje, że dzisiaj wszystko uda się skompletować. Od słowa do słowa okazało się, że panie sprzedawczynie również dobrze znają rosół kolagenowy. Gdy wspomniałam, że największy problem miałam z dotknięciem kurzej nóżki, pani stwierdziła, że ona z córką je... uwielbiają. I zawsze po ugotowaniu obskubują. Ja póki co nie wyobrażam sobie tego, ale nie ukrywam, trochę mnie to podniosło na duchu.
Do rosołu dodaję dużo ziół, które kocham, w tym oczywiście lubczyk, natkę pietruszki, tymianek, ziele angielskie, liście laurowe, pieprz i oczywiście włoszczyznę. Mój tajny składnik to cebula palona w płatkach. Jej aromatowi chyba nikt się nie oprze. Warto dodać też troszkę soku z cytryny lub octu (ja dodaję jabłkowy), który skutecznie pomoże wydobyć z kości to, co dla nas najpotrzebniejsze.
Nie da się ukryć, i nic tutaj nie przyspieszymy, ale taki rosół kolagenowy trzeba gotować długo. Mówi się, że najlepiej od kilku do nawet 36 godzin. U mnie trwa to zwykle cały dzień (ok. 12-14h). Nastawiam go po śniadaniu, a kończę gotowanie, jak już szykuję się do spania. Dlaczego tak długo? Długie gotowanie rosołu kolagenowego wzbogaca zupę w glutaminę, która odgrywa bardzo ważną rolę m.in. właśnie w leczeniu schorzeń jelitowych. Glutamina przyspiesza proces regeneracji kosmków jelitowych oraz błony śluzowej jelita. Poza tym potrzeba czasu by białko, a przede wszystkim kolagen się z kości uwolniły.
Dzisiaj mija miesiąc odkąd regularnie piję "złoto w płynie". Gotowanie solidnej porcji naprawdę bardzo mi to ułatwia. Codziennie wieczorem wyjmuję z zamrażalki jedno pudełko, wrzucam do lodówki, i na drugi dzień podgrzewam w garnuszku. Pijemy go z mężem czasem przed śniadaniem, a czasem przed obiadem. Zawsze solo, bez makaronu. Myślę, że teraz w sezonie jesienno-zimowym będzie nam smakował jeszcze lepiej.
Ale do rzeczy. Efekty związane z regularnym piciem rosołu kolagenowego zaczęłam zauważać tak po dwóch tygodniach. Skóra na twarzy stała się jakby bardziej miękka i sprężysta - naprawdę (kolagen jest głównym białkiem tkanki łącznej, które zapewnia odpowiednią elastyczność, napięcie oraz sprężystość skóry). Oczywiście to nie efekt botoksu, ale ja widzę różnicę. Skóra zaczęła wyglądać zdrowiej i promienniej. Idąc dalej, dużo czytałam o dobroczynnym wpływie kolagenu na włosy i paznokcie. Tutaj niestety nie zauważyłam jeszcze różnicy, ale mam nadzieję, że ten "efekt uboczny" jeszcze przede mną. Z natury mam włosy bardzo cienkie a paznokcie łamliwe, dlatego nie spodziewam się, że przede mną wizja burzy włosów, ale jeśli jest szansa, że po prostu się wzmocnią, to mi to wystarczy.
Jednak, tak jak wspomniałam na początku, dla mnie najważniejszą kwestią było, czy rosół kolagenowy pomoże mi w moich dolegliwościach żołądkowo-jelitowych. Możecie mi wierzyć, albo nie, ale ja naprawdę czuję, że mój przewód pokarmowy jest coraz mniej podrażniony. Po prostu czuję, jak się wzmacnia (warto tutaj wspomnieć, że przewód pokarmowy w dużej mierze składa się właśnie z kolagenu). Jak to "czuję"? Ano posiłki, które jem coraz łatwiej przechodzą mi przez ścianki, poprawiło mi się trawienie, zmniejszyły się wzdęcia, a ja jestem dłużej syta, dzięki czemu unikam podjadania między posiłkami. Generalnie czuję się bardzo wzmocniona i mam więcej energii.
Na koniec moich obserwacji dodam, że coraz mniej "strzela mi w kolanie" (kolagen wzmacnia ścięgna i stawy).
Tym, którzy będą się zastanawiać nad sensownością gotowania rosołu kolagenowego dodam, że znany jest on w medycynie chińskiej już od dawien dawna. Jego głównym celem było wsparcie funkcji układu pokarmowego i wzmocnienie organizmu. Właśnie dlatego, że jest łatwostrawny i może być spożywany zarówno rano, aby pobudzić organizm, jak i po południu, czy wieczorem, gdzie poprawia perystaltykę jelit i pomaga zapobiegać wzdęciom.
Rosół kolagenowy, zwany również bulionem kolagenowym zawiera przede wszystkim glutaminę. Ten aminokwas jest nam niezbędny do prawidłowego funkcjonowania jelit. Pomaga w utrzymaniu integralności błony śluzowej jelita, przyspiesza regenerację kosmków jelitowych i zapewnia ochronę przed uszkodzeniami spowodowanymi stanami zapalnymi lub urazami jelit. Wspomaga również produkcję glutationu (naturalnego przeciwutleniacza). Oprócz glutaminy rosół kolagenowy bogaty jest również w kolagen. Kolagen to białko, które pełni kluczową rolę w strukturze ciała ludzkiego. Nie tylko bierze udział w budowie tkanki łącznej, ale także wzmacnia błonę śluzową przewodu pokarmowego.
Rosół kolagenowy zawiera także:
- Kwas hialuronowy - efektywnie zatrzymuje wodę, co przyczynia się do utrzymania sprężystości chrząstek i właściwego nawodnienia skóry.
- Glukozamina - który utrzymuje tkankę chrzęstną w dobrej formie, ale z wiekiem organizm może produkować ją w mniejszych ilościach, dlatego ważne, żeby dostarczać jej wraz z dietą.
- Siarczan chondroityny - jeden z kluczowych elementów w chrząstce oraz płynie stawowym, jego brak prowadzi do utraty elastyczności chrząstki i zmniejszenia przestrzeni stawowej.
- Minerały. Rosół kolagenowy stanowi doskonałe źródło łatwo przyswajalnych minerałów, takich jak magnez, potas, wapń, fosfor i siarka, które odgrywają kluczową rolę w zachowaniu prawidłowego funkcjonowania organizmu,
- Prolinę, glicynę - aminokwasy, które przyczyniają się m.in. do regeneracji tkanek.
Składniki:
- 3 kilogramy kości z mięsem (np. szyjki kacze, kurze łapki, kości wołowe, skrzydełka, korpus drobiowy, mostek wieprzowy)
- 4 litry wody,
- 1 cebula,
- 3 marchewki,
- 1 seler,
- 2 pietruszki,
- 3 liście laurowe,
- kilka ziaren pieprzu,
- sól do smaku,
- sok z cytryny/ocet jabłkowy,
- zioła.
- Przygotowanie składników. Umieść kości z mięsem w dużym garnku. Dodaj również liście laurowe, zioła i kilka ziaren pieprzu.
- Gotowanie mięsa. Zalej mięso zimną wodą, tak aby pokryć je całkowicie. Następnie przykryj garnek i doprowadź do wrzenia na średnim ogniu.
- Dodanie warzyw. Obierz cebulę, marchewki, seler i pietruszkę. Następnie dodaj je do garnka.
- Gotowanie na wolnym ogniu. Zmniejsz ogień do minimum i gotuj rosół na wolnym ogniu przez kilka-kilkanaście godzin. Im dłużej gotujesz, tym więcej kolagenu uwalnia się z kości. Do wywaru warto dodać kilka łyżek octu jabłkowego lub świeżego soku z cytryny, ponieważ może to pomóc w efektywnym uwalnianiu cennych składników z kości do wywaru.
- Odcedzenie. Gdy rosół jest gotowy, odcedź go, usuwając mięso i warzywa. Po ostudzeniu można zebrać tłuszcz, który zebrał się na powierzchni.
- Doprawienie i podanie. Dopraw rosół solą do smaku. Rosół kolagenowy można podać jako lekki bulion, często spożywany jako napój, lub jako podstawę do różnych zup i dań.
Ten przepis można dostosować do swoich preferencji, dodając inne zioła i przyprawy. Poprawnie przygotowany zimny bulion kolagenowy będzie charakteryzować się galaretowatą teksturą. W lodówce można przechowywać go kilka dni, natomiast w zamrażarce zachowa swoją jakość przez ok. pół roku.
CZYTAJ TAKŻE:
Cukrzycy mogą się zajadać bez obaw o glikemię. Dobre na przekąskę lub kolację
Jedz minimum dwa razy w tygodniu. Naczynia przestaną obrastać w blaszki miażdżycowe
Kto nie może jeść jabłek? Choć są bardzo zdrowe, mogą nasilać przykre objawy