Rozmyty obraz, senność, tycie i rany w kącikach ust. O objawach cukrzycy opowiadają pacjenci
Prawie trzy miliony. Tylu Polaków, według szacunków Narodowego Funduszu Zdrowia, choruje na cukrzycę. Wielu nawet o tym nie wie. Dlatego tak ważne jest, abyśmy znali objawy tej choroby, które (szczególnie w przypadku cukrzycy typu 2, czyli tej częstszej) bywają nieoczywiste i łatwe do przeoczenia. Dlatego 14 listopada - w urodziny Fredericka Bantinga, odkrywcy insuliny - obchodzimy Światowy Dzień Cukrzycy.
U zdrowego człowieka, w dużym uproszczeniu, działa to tak: po spożyciu posiłku i zwiększeniu się poziomu glukozy we krwi, komórki β w trzustce zaczynają wydzielać insulinę. To dzięki insulinie - peptydowemu hormonowi - glukoza może być przetransportowana do komórek ciała, a tam - albo zamieniona w energię, albo w glikogen ("żelazny zapas" magazynowany w wątrobie, który w przypadku spadku poziomu cukru we krwi może szybko powrócić do formy glukozy).
Tłumacząc jeszcze prościej: insulina reguluje poziom cukru we krwi. W przypadku chorych na cukrzycę ten mechanizm albo nie działa wcale, albo nie działa dostatecznie dobrze.
W cukrzycy typu 1 (insulinozależnej), która jest chorobą autoimmunologiczną, układ odpornościowy niszczy komórki β w trzustce. Insulina nie jest więc produkowana.
W przypadku cukrzycy typu 2 - znacznie częstszej, mającej podłoże metaboliczne i uzależnionej od stylu życia pacjenta - problem polega na insulinooporności. Trzustka wprawdzie produkuje ten hormon (choć czasami w mniejszych ilościach), ale komórki ciała są na niego mniej wrażliwe.
Ile się znamy? Z 10 lat, prawda? Większość tego czasu nie wiedziałaś nawet, że choruję na cukrzycę typu 1. Tak jak większość ludzi, z którymi pracuję, spotykam się, chodzę na spacery. Może to dlatego, że zachorowałam jako dziecko. Choroba jest więc dla mnie czymś naturalnym. Odchodzę dyskretnie, by zrobić sobie zastrzyk z insuliny. Codziennie kontroluję poziom cukru. Raz na 12 tygodni idę do lekarza i na badania. Nie czuję potrzeby, żeby się z tym afiszować, bo to dla mnie normalne życie. Nie znam innego.
Pamiętam, jak się to zaczęło. Omdlałam na szkolnym apelu. Następnego dnia mama zabrała mnie do przychodni na podstawowe badania. Morfologia, OB, glukoza, ciśnienie, mocz. Standard. Glukoza we krwi wyszła znacznie powyżej normy. Była też w moczu, a u zdrowego człowieka nie ma prawa tam się znaleźć. Lekarz zapytał mamę, czy ostatnio nie schudłam? Nie piję więcej? Nie sikam więcej? Na wszystkie pytania odpowiedziała twierdząco.
Gdy zachorowałam, leczenie cukrzycy było już dość dobrze ogarnięte (choć nie tak dobrze, jak dzisiaj). Dostałam glukometr z malutką igłą schowaną w "długopisie", którą kilka razy dziennie miałam nakłuwać palec, wydobywając kroplę krwi do badania poziomu cukru. Zastrzyki z insuliny początkowo robiła mi mama, ale po dwóch czy trzech latach nauczyłam się sama.
Po latach życia z tą chorobą doskonale wiem, kiedy spada mi cukier (nawet bez badania), kiedy powinnam dołożyć więcej insuliny, a kiedy zjeść dodatkowy posiłek. Teraz technologia pozwala na życie z tą chorobą bez samodzielnego ogarniania tych spraw (są na przykład urządzenia, które monitorują poziom cukru non-stop, w czasie rzeczywistym), ale osobiście wolę te sposoby leczenia i monitowania choroby, do których już się przyzwyczaiłam.
Cukrzyca typu 1 często zaczyna się gwałtownie, co może prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji, również w postaci kwasicy i śpiączki ketonowej. To jednak rzadkość: zazwyczaj choroba daje znać o sobie subtelniej. Klasycznymi objawami jest wzmożone pragnienie, częste oddawanie moczu, chudnięcie i uczucie senności, zmęczenia.
Mniej charakterystyczne - ale dalej dość częste - symptomy to problemy z gojeniem się ran, ropne zakażenia skóry, stany zapalne w kącikach ust. Mogą pojawić się również infekcje intymne, pogarszanie się wzroku (obraz jest rozmyty), nudności, wymioty, zasłabnięcia. W powietrzu wydychanym przez chorego może być wyczuwalny zapach acetonu.
Każdy z tych objawów powinien zmusić nas do bezzwłocznej wizyty u lekarza. Aby przyspieszyć proces diagnostyczny, jeszcze przed konsultacją lekarską możemy oznaczyć poziom glikemii (glukozy we krwi) na czczo. To badanie, które kosztuje dosłownie kilka złotych.
Jestem dziwnym przypadkiem, bo na cukrzycę typu 1 - na którą zapadają głównie dzieci i młodzież - zachorowałam po czterdziestce. Nie mam wątpliwości, że ma to związek z pozostałymi chorobami autoimmunologicznymi, na które choruję: Hashimoto, miastenią i reumatyzmem. Spadały na mnie po kolei, w odstępach kilku, kilkunastu lat. Taka uroda chorób autoagresywnych: lubią "stadność".
Z tych chorób największe piętno na mojej codzienności odciska właśnie cukrzyca. Wymaga bezustannego monitorowania glikemii, pilnowania pór posiłków i zastrzyków z insuliny. Zawsze muszę mieć przy sobie leki, wodę, coś słodkiego - to na wypadek, gdyby poziom glukozy spadł za bardzo (hipoglikemia jest bardzo niebezpiecznym stanem, który prowadzi do utraty przytomności). Muszę wiedzieć, jak sobie pomóc i kiedy jest na to czas.
Cukrzyca typu 1 nazywana jest insulinozależną, ponieważ wymaga podawania insuliny w formie podskórnej (zastrzyków lub pompy insulinowej). Wielu pacjentów ma na początku problem z taką formą. Pytają, czy zastrzyków lub wlewów nie da się zastąpić insuliną w tabletkach.
Nie da się. Insulina jest białkiem, co oznacza, że w żołądku byłaby trawiona przez kwasy. Podawanie podskórne jest na razie jedyną możliwością przyjmowania tego hormonu. Jeśli pacjent boi się samodzielnie wykonywać zastrzyki, może rozważyć pompę insulinową.
Insulina została odkryta stosunkowo niedawno, bo w latach dwudziestych XX wieku (a odkrycie to nagrodzono Noblem). Do niedawna była pozyskiwana z trzustek krów i świń, dzisiaj - dzięki inżynierii genetycznej - jesteśmy w stanie hodować ją w laboratoriach. Ponieważ poznaliśmy strukturę genu kodującego insulinę, potrafimy wszczepić go do genomu bakterii E.coli (tych samych, które występują w naszym jelicie grubym). Bakterie zaczynają dzięki temu produkować insulinę.
O tym, że choruję na cukrzycę typu 2 dowiedziałem się przez przypadek, przez badania krwi wykonane z zupełnie innego powodu. Żona wprawdzie mówiła, że śmierdzę zmywaczem do paznokci i bardzo często sikam, ale jej uwagi uznawałem za złośliwe i puszczałem mimo uszu.
Mam 63 lata, nadwagę i nadciśnienie. Wiem, że te czynniki predysponują do cukrzycy typu 2. Podobnie jak brak ruchu, nieregularne odżywianie, sięganie po niezdrowe przekąski i słodycze. A ja mam na sumieniu wszystkie z tych grzechów. Zapracowałem sobie na swoją cukrzycę.
Na szczęście teraz mogę zapracować na to, żeby "trzymać ją w ryzach" i zmniejszać jej objawy. Lekarka przepisała mi metforminę, czyli lek stabilizujący poziom cukru we krwi, ale powiedziała, że jeszcze ważniejsze jest zadbanie o siebie. O odpowiednią ilość ruchu, regularne i zdrowe posiłki, ograniczenie stresu. To dla mnie nowość, bo przez sześć dekad życia w ogóle nie wsłuchiwałem się w potrzeby swojego ciała. Teraz ograniczam niezdrową żywność, jem regularnie i codziennie chodzę na kilkukilometrowy spacer.
Cukrzyca typu 2 zazwyczaj rozwija się latami, stopniowo, przechodząc od delikatnej insulinooporności, przez stan przedcukrzycowy, po kliniczny obraz choroby. Objawy, choć podobne do tych w przypadku cukrzycy typu 1, są mniej silne, mniej nagłe, mniej ewidentne. Dlatego tak łatwo je przeoczyć, szczególnie że cukrzyca typu 2 zazwyczaj pojawia się w dojrzałym wieku i towarzyszy innym chorobom: otyłości, nadciśnieniu, miażdżycy.
Mówi się więc o konieczności regularnego badania poziomu cukru we krwi u ludzi powyżej 45. roku życia - nawet tych nieskarżących się na żadne dolegliwości. W grupie ryzyka są też kobiety, które przeszły przez cukrzycę ciążową i mające zespół policystycznych jajników. Kolejnymi czynnikami predysponującymi do rozwinięcia się cukrzycy typu 2 są: nadwaga, predyspozycje genetyczne (cukrzyca w rodzinie), przyjmowanie leków sterydowych (również w przeszłości) i zachorowanie na mukowiscydozę.
O ile w cukrzycy typu 1 konieczne jest przyjmowanie insuliny, o tyle w "dwójce" podstawą jest zmiana diety i aktywność fizyczna, najlepiej ta na świeżym powietrzu. Czasami, w początkowym stadium choroby, to w zupełności wystarcza - pacjent nie musi nawet przyjmować żadnych leków. Cukrzyca typu 2 jest jednak chorobą postępującą. Zatem można spodziewać się, że wraz z upływem lat (co można skutecznie przyspieszyć, ignorując dietę i zalecenia dotyczące ruchu) konieczne będzie włączenie farmakoterapii, a w niektórych przypadkach - insulinoterapii.
CZYTAJ TAKŻE:
Co jeść, a czego unikać, gdy masz stan przedcukrzycowy? Tak dietą obniżysz glikemię
Cukrzyca to plaga naszych czasów. Prof. Tomasz Klupa: To nas gubi